Trudno znaleźć dobrą szminkę. Trwałą, miękką i w przyjemnej cenie. Ostania pomadka od Catrice była kompletnym niewypałem, dawno nie miałam tak tępego kosmetyku. Malowanie nią ust to istna katorga. Podczas zakupów na skingarden moją uwagę przykuły szminki od Missha z serii Glam Art Rouge. Niewiele się zastanawiając zdecydowałam się na dwa kolorki CR02/Sparkling Peach w cenie 12.99zł oraz RD01/Star Ruby w cenie 25.99zł.
Kosmetyki Missha, to najwyższej jakości produkty do pielęgnacji skóry
twarzy i ciała. Dzięki zastosowaniu wyłącznie naturalnych składników
oraz wysoko rozwiniętej technologii, Missha dba o naszą skórę każdego
dnia. Zdobyte przez lata doświadczenie marki, ciągły rozwój i
zwiększanie jakości produktów pozwoliły na stworzenie wyjątkowo
skutecznych kosmetyków. Harmonijne połączenie najdelikatniejszych
konsystencji, zniewalających aromatów i nowych receptur zagwarantowało
niezrównaną przyjemność stosowania linii pielęgnacyjnych Missha.
Art Rouge [Glam] Nawilżająca szminka do ust zapewniająca wyrazisty kolor. Zalety: Długotrwały efekt. Widoczna poprawa nawilżenia ust – 20,4%.
Opakowanie serii jest bardzo proste, klasyczne, wykonane z czarnego plastiku. Producent zrezygnował z jakichkolwiek zbędnych ozdób. Postawił na ciemny kolor i widoczną nazwę marki. Czapka jest magnetyczna, więc nie trzeba się martwić, że odpadnie w torebce.
Przyznaje się, że nie mam zbyt dużego doświadczenia z koreańską kolorówką. Dotychczas używałam tylko kremów bb. To moje pierwsze szminki azjatyckiego pochodzenia. I szczerze? Nie zawiodłam się. Nie wysusza, moje usta nie są przesuszone, nie robią się nieestetyczne skórki. Z powodu składu ładnie nawilża. Nie ma zapachu ani smaku. Ładnie pigmentowane kolory. Łatwa w aplikacji, dobrze kryje i nieźle się utrzymuje. Podoba mi się też kształt pomadek, dobrze się nimi maluje. I ten wtłoczony design na produkcie. Czy te usta nie są urocze?
Mieliście kiedyś kosmetyki kolorowe od Missha?
ClaudiaMorningstar