W związku z ofertą inspirowaną Chińskim Nowym Rokiem w Biedronce oprócz przysmaków chińskich, pojawiły się dania z kuchni japońskich. Ja przetestowałam dwie wersję gyoz, czyli charakterystycznych pierogów z Kraju Kwitnącej Wiśni, które charakteryzują się tym, że przysmażone są z jednej ze stron.

Zapakowane analogiczne jak we wtorkowym teście chińskich pierożków, czyli próżniowo. Były do kupienia w Biedronce przez około dwa tygodnie. Za paczkę, która waży 230 gramów zapłaciłam 5.99. Do wyboru była także wersja z kurczakiem, której recenzji możecie spodziewać się w sobotę rano oraz wieprzowej, której nie miałam okazji przetestować.

Sposób przygotowania różni się od tradycyjnego przygotowania pierogów. Najpierw rozgrzewamy patelnię teflonową, dodajemy olej, smażymy je, dodajemy pół szklanki wody i dusimy, aż do jej odparowania. Ciekawe prawda? W praktyce zamiast chrupiącej otoczki połowa pierogów rozpadła się i zmieniła w bliżej niezidentyfikowaną breję, która nie nadawała się do sfotografowania, więc oszczędzę Wam nieprzyjemnego widoku. Reszta uratowanego posiłku wypadła blado. Ciasto wyglądało i smakowało ok, ale nie zarumieniło się. Natomiast farsz zupełnie bez smaku. Jakby w ogóle nie został przyprawiony. Zupełnie jałowe wnętrze. Jednym słowem klapa. A szkoda, bo zapowiadało się zupełnie inaczej.
Następnym razem oczekujcie pierożków z kurczakiem. A Wy kupiliście coś z oferty azjatyckiej?
ClaudiaMorningstar
Ulalala, ale klapa. Zdecydowanie zapowiadało się dużo lepiej!
OdpowiedzUsuńPopieram, klapa to za mało. Żenada, masakra i ohyda…..
UsuńNie kupujcie, będziecie bardzo, bardzo żałować...
Nie potraficie tego odgrzewać, trzymając się instrukcji nawet zupka chińska jest chujowa.
Usuńchętnie spróbowałabym takich pierożków:)
OdpowiedzUsuńOjej, szkoda, że taka lipa.
OdpowiedzUsuńjadłam je, ale darowałam sobie wodę i po prostu podsmażyłam. Nic specjalnego, farsz właśnie bez smaku, nawet ten sos niewiele wniósł...
OdpowiedzUsuńApetycznie wyglądały w opakowaniu :)
OdpowiedzUsuńOj nie jadłam. Z przyjemnością zostaję.
OdpowiedzUsuńWygląda ładnie, ale szkoda, że Cię rozczarowały :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że danie wypadło tak fatalnie, a miałam w planach sama je skosztować, ale teraz już się nie pokuszę.
OdpowiedzUsuńW sumie to warto było spróbować czegoś nowego. Teraz przynajmniej wiesz, że to danie nie dla Ciebie, a na pewno nie to z Biedronki. Być może te oryginalne, tradycyjne są pyszne.
OdpowiedzUsuńZ ciekawości bym spróbowała :P
OdpowiedzUsuńZapraszam także do siebie na nowy post - KLIK
Deve de ser delicioso, aproveito para desejar um bom fim-de-semana.
OdpowiedzUsuńAndarilhar
Dedais de Francisco e Idalisa
O prazer dos livros
Często kupuję w Biedronce pierożki Gyoza - są świetne do chińskiej zupy.
OdpowiedzUsuńO mamuniu, ehhh.. Będę omijać szerokim łukiem. Nie zjadlabym ich
OdpowiedzUsuńWidziałam, ale nie jadłam ;-)
OdpowiedzUsuńTaki dziwny kształt :D
OdpowiedzUsuńNie lubię takich gotowców, ani pierogów, więc to nie dla mnie, ale chętnie w restauracjach sięgam po ramen, sushi i okonomiyaki, choć to akurat kuchnia japońska... :)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję rację niestety :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że wypadły tak słabo.
OdpowiedzUsuńPróbowałam, pyszne, delikatne, lubię takie:-) Nic mi się nie rozpadło, może te z warzywami mogłyby być bardziej pikantne, ale od czego sosy?
OdpowiedzUsuńja bym je doprawiła na ostro i w piekarniku piekła;)
OdpowiedzUsuńOsobiście lubię własnoręcznie robione pierogi ruskie :D
OdpowiedzUsuńCiasto tych pierogów wygląda o wiele lepiej od tych tradycyjnych paczkowanych (które swoją drogą smakują jak jakieś błoto a ciasto jest mdłe i nijakie). Ja bym je po prostu przesmażyła, chociaż i tak nie ma jak domowe pierogi ;)
OdpowiedzUsuńkocham pierogi ale nasze polskie, jestem smakoszem.
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o pierogi to nie przepadam za kupnymi. Wolę sama sobie je zrobić.
OdpowiedzUsuńCzęsto tak jest że te same produkty no. wege i mięsne są różnej jakości, jedne smaczniejsze inne takie sobie, z jakością też tak jest
OdpowiedzUsuńPierogi lubię, a raczej lubiłam jeść i lepić... Teraz muszę unikać glutenu
OdpowiedzUsuńŚnij jednak już wiosenny wiatr i krokusy na zielonej górskiej polanie
Mam też nadzieję, ze Twoja ostatnia wizyta nie była jednorazowa
Szkoda:( Ale czego oczekiwać po gotowym produkcie:( Ja najbardziej lubię świeżo przygotowane pierogi:)
OdpowiedzUsuńOgólnie lubię tego typu pierożki, ale rzeczywiście trzeba ich pilnować :P
OdpowiedzUsuńNie jadłam ich, ale gotowce mnie nie kuszą :)
OdpowiedzUsuńNigdy czegoś takiego nie jadłam. Wyglądają ciekawie!
OdpowiedzUsuńJeszcze nie trafiłam na chiński tydzień w Biedronce. Jak będzie to poszukam pierożkow i chętnie spróbuję. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMi się super sprawdziły te pierożki, ładnie się zrumieniły, trzymały formę i w smaku były ok, farsz był dobrze doprawiony. Może za długo je Pani gotowała?
OdpowiedzUsuńJa kocham te pierogi w obu wersjach;)
OdpowiedzUsuńTych pierożków się nie gotuje. Z a pierwszym razem popełniłem ten sam błąd. Dodałem za dużo wody i się rozkleiły! Ostatnie podejście to podsmażenie w garnku teflonowym, aż czuć było charakterystyczny zapach podsmażenia, potem dosłownie duży kieliszek od wódki (40 cc) wody i pozwoliłem tej wodzie odparować. Efekt o tu: https://ibb.co/3NqVLQm
OdpowiedzUsuńI steamed them first and then pan fried little. It turned out good. Taste was average though.
OdpowiedzUsuńJa robie jak w przepisie i mi wuchodzą bardzo smaczne, ani troche jałowe. Są prawie identyczne do tych które jadłam w Tokyo, tam mają troche inne ciasto.
OdpowiedzUsuń