Po relacji z konwentu mangi i anime po raz kolejny wracamy do testowania gotowych produktów inspirowanych Chinami i Japonią. Poprzednie testy pierożków gyoza z kurczakiem, pierożków gyoza z warzywami i pierożków dim sum nie wyszły za ciekawie. Z poprzedniej edycji mięsne japońskie pierożki wypadły najlepiej. Dlatego, gdy mój tata przyniósł gotowy makaron z Biedronki to się przeraziłam. Produkt ten zagościł na stałe na półkach lodówki sklepu po wprowadzeniu go do oferty podczas azjatyckiego festiwalu. Widziałam, że można go zakupić także w niemieckiej sieci sklepów Kaufland.
Według producenta jest to danie w stylu Singapurskim z makaronem typu noodle, warzywami, gotowanym mięsem wieprzowym i jajkiem. Gotowe danie ważące aż 1000 gramów kupimy za 11.99 złotego, w promocji możemy go nabyć za 9.99 złotego. 100 gram produktu (1/10 całego opakowania) dostarcza nam 172 kcal.
Skład klarowny, ale obstawiam, że pół tablicy Mendelejewa możemy tam znaleźć. W końcu jest to gotowy, przetworzony produkt, więc cudów się nie spodziewać. Plus za jaja z chowu na wolnym wybiegu a nie klatkowego. Danie możemy pogrzać na 3 różne sposoby: na patelni/woku, w piekarniku lub w mikrofali. W związku z tym, że była przerwa w dostawie gazu zdecydowałam się na ostatni sposób. Po zdjęciu papierowej etykiety, nakłuciu celafonu i wyciągnięciu opakowania po 8 minutach z kuchenki mikrofalowej, przełożyłam noodle do dwóch misek i przeszłam do kulinarnych testów.
Podany makaron prezentuje się tak. Gołym okiem widzimy dodatki por, kukurydzę, groszek, marchewkę, kawałki mięsa oraz jajko. Sam makaron smaczny, nie rozgotowany i nie posklejany. Dodatki pasują. Wyrzuciłabym tylko groszek, ponieważ psuje smak dania. Na pewno nie jest to domowy posiłek, ale jak na danie gotowe nie wypada źle. Nie zachwyci nas eksplozja smaków, ale w razie niemożności przygotowania sobie pełnowartościowego obiadu można zjeść z przyjemnością i nie być głodnym.
Czy kupię ponownie? Nie jestem pewna, staram się unikać gotowych produktów, myślę, że raczej przetestuję inne wersje smakowe. Od razu uprzedzam, że nie jadłam tego dania w restauracji, więc nie mam porównania do oryginału.

ClaudiaMorningstar
Ciekawe, czy w moim Kauflandzie jest :)
OdpowiedzUsuńJak na gotowca nie wygląda źle. Myślę, że jest to danie, które łatwo można wykonać od podstaw, jednak gdy nie ma czasu bądź chęci na gotowanie to jest to dobre rozwiązanie :)
OdpowiedzUsuńTeż zawsze staram się unikać gotowych produktów. Skoro mogę zrobić coś sama, to wolę zrobić sama, chociaż czasami ciężko z czasem. Jeśli chodzi o ten makaron, to ze względu na groszek na pewno go nie kupię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Można się nim ratować w kryzysowych sytuacjach :D
OdpowiedzUsuńja to lubię takie jedzenia:D
OdpowiedzUsuńmakaron robi się szybko, ale wiadomo są takie dni,że nawet trudno znaleźć czas i siłę na gotowanie ;) i takie dania się sprawdzą.
OdpowiedzUsuńLubię wszelkie potrawy robione z makaronu. Ciekawa jestem czy by mi smakował ;)
OdpowiedzUsuńJa jakoś nie jestem za gotowymi produktami z sieciówek spożywczych sklepów, bo wiem, że dodają różne toksyczne dodatki do tych potraw i po częstym stosowaniu tego typu żywności może pogorszyć nam się zdrowie. Mamy wielką epidemie niedoczynności tarczycy, nowotworów a osoby, które się odżywiają gotowymi produktami są bardzo narażeni na utratę zdrowia. Owszem można kupować gotowe jedzenie, ale zakup taki można nabyć od lokalnej rodzinnej firmy, wtedy możemy mieć większą pewność, że produkt nie zawiera szkodliwych konserwantów.
OdpowiedzUsuńCzytajcie etykiety dla własnego dobra, a wtedy unikniecie kłopotów zdrowotnych. Wiem, że żyjemy w czasach pośpiechu i brak nam czasu na zdrowe gotowanie , ale za to wygodnictwo naprawdę słono się płaci.
Uwielbiam makarony, ale zawsze sama je przyrządzam, przepisów w sieci jest mnóstwo, najbardziej lubię w w stylu orientalnym z mleczkiem kokosowym i krewetkami lub innymi owocami morza :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię przygotowywać sama dania kuchni azjatyckiej☺
OdpowiedzUsuńWolę takie dania przygotować sobie sama. Jakoś mnie te sklepowe w ogóle nie przyciągają ;-)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś coś podobnego, ale z Biedronki i kompletnie mi nie podeszło :(
OdpowiedzUsuńSakurakotoo ❀ ❀ ❀
Jadłam ostatnio coś innego tej firmy ale to było bardzo niedobre :P
OdpowiedzUsuń¡¡Hola Claudia!! Yo he comido un producto similar en los restaurantes orientales, pero no llevaban guisantes. Como la comida recién hecha, no hay nada, yo tampoco soy mucho de comida precocinada. Besitos.
OdpowiedzUsuńPrezentuje się apetycznie :)
OdpowiedzUsuńis it a fried noodle?....love it.
OdpowiedzUsuńhave a great day
Nie kupuję gotowych potraw, mam hopla na punkcie zdrowych i naturalnych produktów spożywczych, ale jeśli zdarzy się, że ,,jest nóż na gardle,, nie ma innego wyjścia i trzeba coś zjeść, to rozumiem, że można się skusić ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, Agness:)
Kocham dania makaronowe, ale zawsze sama je przygotowuję :)
OdpowiedzUsuńAkurat kluchy we wszelkiej postaci wolę robić sama. ;) Choć zdarzają mi się dni, gdy wrzucam "na ruszt" jakiegoś gotowca.
OdpowiedzUsuńNie po drodze mi niestety do Kauflanda, więc będę musiała obejść się smakiem :( Mój blog
OdpowiedzUsuńRaz na jakiś czas można zjeść takiego gotowca. Jestem zakochana w kuchni japońskiej i chętnie, nawet wyłącznie ze względu na nią, wybrałabym się do Kraju kwitnącej wiśni raz jeszcze.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Uwielbiam makaronowe dania, więc może spróbuję, bo zawsze jem z tym samym :D
OdpowiedzUsuńMniam wygląda smakowicie:)
OdpowiedzUsuńJa czasem sięgam po takie gotowce ale takiego jeszcze nie widziałam :D Makaron tego typu jest pyszny, szkoda że nie mogę go jadać bezkarnie w dużej ilości :P
OdpowiedzUsuńNigdy nie jadłam takiego jedzonka. Ale kto wie. :)
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, ja jakoś nie przepadam za takimi gotowcami.
OdpowiedzUsuńWitaj wiosennie
OdpowiedzUsuńZawsze lubiłam makaron. Lubiłam, bo niestety od kilkunastu lat muszę unikać glutenu. A ten nie zawsze można kupić, a z drugiej strony nie jest już to samo, co ten zwykły, który pamiętam.
Cieszę się, że spodobał się tobie mój ostatni wpis. Też czasem chciałabym, aby Matka Boska była radosna. Muszę jednak napisać, że dodałam małe Postscriptum. Jeżeli jesteś ciekawa, zapraszam.
Pozdrawiam słonecznie, żółtym kolorem forsycji
Uwielbiam kuchnię azjatycką, ale większość dań przygotowuję sama.
OdpowiedzUsuńMi on nie smakował. Strasznie suchy :/
OdpowiedzUsuń