Strony

wtorek, 5 grudnia 2023

Jinling Dumpling - Chinese Food czyli najpiękniejsza chińska restauracjia w Krakowie

Podczas ostatniego wyjazdu do Krakowa oprócz intensywnego zwiedzania miasta, wizyty w piwnym Spa, miłego spędzania czasu na jarmarku świątecznym oraz delektowaniu się cudownymi ciastami w Noel i całkiem spoko obiedzie w My Korea przyszedł czas na dużą kolację regeneracyjną. Po przeczytaniu szeregu opinii na temat różnych miejsc wybór padł na Jinling Dumpling. Obawiając się, że nie uda nam się znaleźć wolnego stolika w sobotę wieczorem odpowiednio wcześniej udało się nam go zarezerwować, nie było z tym najmniejszego problemu.
Na początek zamówiłyśmy zestaw czterech dań na zimno (79.50zł). Wybrałyśmy wołowinę długo gotowaną w wywarze pięciu smaków, wołowinę na zimno w syczuańskim stylu, warzywa w styli jinling oraz ogórki przyrządzone z czosnkiem. Wołowina na ostro była fenomenalna, przyjemnie ostra, warzywa chrupiące a ogórki z wyczuwalną nutą czosnku. Poza tym zostały niezwykle estetycznie podane, w ładnych naczyniach w otoczce z suchego lodu. Robi wrażenie.
Następnie zamówiłyśmy mix pierogów -  do wyboru 3 rodzaje (44.90zł/12sztuk). Wybrałyśmy wersje z krewetkami i kukurydzą, wieprzowiną i selerem naciowym oraz wieprzowiną i dwoma rodzajami grzybów. Jakie one były dobre. Sprężyste, nie za grube ciasto. A soczysty farsz był po prostu fenomenalnie doprawiony. Jedne z lepszych pierogów jakie jadłam w życiu.
Patrycja zdecydowała się na duszoną wieprzowinę pięciu smaków z ryżem (49.90zł). To był strzał w 10! Delikatna w smaku, rozpływająca się w ustach, bardzo dobrze dobrawiona. Słodka.
Mimo że jestem fanką mięsa to tym razem zdecydowałam się na coś innego. Tofu w domowym stylu (42,90zł) to potrawa na którą się skusiłam. Jezu jakie to było dobre. Duża ilość sojowego serka w otoczeniu warzyw i polanego ostrym sosem. W otoczeniu chrupiących warzyw i grzybów. Zarówno smakowało jak i wyglądało fenomenalnie. Uwierzcie mi, że będzie Wam smakowało zwłaszcza jeśli jesteście wegetarianami i lubicie "na ostro". Ta pozycja to na pewno trafny wybór.
A do picia zielona herbata ze świeżymi owocami (45.90zł). Nie przeraźcie się ceną, bo za nią otrzymujemy duży dzbanek z napojem, który gdy wypijemy zostanie ponownie zaparzony. Nie musimy się martwić, że nam wystygnie, ponieważ cały czas jest podgrzewany. W smaku bardzo dobra, za sprawą pomarańczy i jabłek słodka a w połączeniu z owocami oraz przyprawami był doskonałym wyborem ze względu na mroźną pogodę za oknem. Ta herbata szybko Was rozgrzeje. 
Po recenzji kulinarnej przyszedł czas na resztę. Muszę wspomnieć o bardzo miłej, sprawnej obsłudze. Dbającej o gościa, co obecnie nie zawsze się zdarza. Niestety. Wnętrze cudne. Architekt wykonał kawał dobrej roboty z niezwykłą dbałością o detale. Czułam się jakbym przeniosła się do antycznych czasów. Spójrzcie tylko na wybór krzeseł i haftowanych poduszek. Musicie się ze mną zgodzić, że robią wrażenie. Jedyny mankament tej kolacji to temperatura wewnątrz restauracji. Było dość zimno. Ogrzejcie sale a do niczego się nie przyczepię!

Za całą kolację zapłaciłyśmy 262,70zł. Czy było tą niską ceną? Niekoniecznie, ale naszym zdaniem warta wydanej każdej złotówki. W przyszłości chcemy się wybrać na dania z sekcji "dim sum," która miała kilka ciekawych różnorodnych pozycji. A ich bułeczki ze słodkim nadzieniem wyglądały przeuroczo.

ClaudiaMorningstar

piątek, 1 grudnia 2023

My Korea - Shop & Bistro

Ostatnimi czasy rynek koreański prężnie rozwija się w Krakowie. Obok istniejących od dłuższego miejsc takich jak np. Oriental SpoonSweet Life ConceptCHOI'S Korean Chicken & Cupbop powstają nowe- Lala Seul, który swój pierwszy lokal otworzył w Katowicach czy właśnie My Korea- Shop&Bistro, które jest połączeniem sklepu i miejsca, w którym można zjeść przekąski.
Zamówiłyśmy trzy rzeczy: buldak carbonara (20zł), jjajagmyeon (29zł) oraz kimbap kimchi (27zł). Oprócz tego w menu znajdziecie smażonego kurczaka i tteokbokki. Za całość zapłaciłyśmy 76 zł. Po wybraniu interesujących nas pozycji, płacimy przy kasie (kartą/gotówką) i otrzymujemy numerek. Po krótkiej chwili zostajemy wywołani i możemy odebrać swoje zamówienie. 
Zaczynamy od corn doga. Na naszą prośbę bez ostrego sosu, ponieważ Patrycja nie może jeść ostrego. Nie ma najmniejszego problemu z drobnymi modyfikacjami. Na serio dobra pozycja, chrupiące ciasto połączone z pokruszoną zupką to na serio dobre połączenie z miękkim środkiem. 
Kimbap z kimchi to prawdziwa gwiazda tego posiłku. Był po prostu przepyszny. Duża ilość ostrego kimchi w połączeniu z szynką konserwową i dobrym ryżem. A polanie całości majonez sprawia, że całość smakuje jeszcze lepiej. Porcja idealna na mały głód.
I na koniec olbrzymie rozczarowanie. Jak pewnie wiecie praktycznie zawsze kupuję jjajangmyeon jeśli tylko jest w ofercie danej restauracji. Ten makaron z sosem z czarnej fasoli był niestety słaby. Jedyny plus za sprężysty makaron. Sam sos pozostawia dużo do życzenia. Moim zdaniem był mało gęsty i wodnisty. Wzięłam wersję z mięsem i znalazłam jeden niewielki przeraźliwie suchy kawałek. I tak zdaje sobie sprawę, że w tym daniu wieprzowina to tylko znikomy dodatek ale niestety tutaj go zabrakło. Za to dostałam dużą ilość (chyba kapusty). Po co? Nie wiem. Zdanie zdecydowanie do poprawy, a szkoda, ponieważ reszta była na prawdę smaczna i jedzenie tego było na prawdę przyjemnością.
Niewielki lokal ma bardzo dobrą lokalizację. Specjalizuje się przyrządzaniu zamówienia na wynos ale jeśli chcecie zjeść na miejscu nie ma przy tym najmniejszego problemu. Przy długim blacie znajdują się wysokie stołki przy których możecie zjeść swój posiłek. 
Jak już wspominałam lokal jest niewielki. Powierzchnia ma z kilkanaście m2, ale część sklepowa jest bardzo dobrze zaopatrzona. Kupicie wszystkie podstawowe produkty do tradycyjnych koreańskich potraw, słodycze, napoje alkoholowe i bezalkoholowe a także ceramikę, grille oraz książki o k-popie. Ceny podobnie jak w innych tego sklepach. Nie za wysokie ani nie za niskie, niczym się nie wyróżniające. Podsumowując to bardzo dobre miejsce na zakupy i szybki obiad (chociaż jjajangmyeon zdecydowanie do poprawy).

Jaki jest Wasz ulubiony lokal serwujący koreańską kuchnię?
ClaudiaMorningstar



czwartek, 30 listopada 2023

GLAMFOX Sleeping Mask Double Effect Retinol + Collagen

W ten piękny zimowy dzień przychodzę z ostatnią recenzją kosmetyku, który kupiłam podczas ostatnich zakupów w TKMaxx. Poprzednie relacje możecie przeczytać tutaj: żel do mycia twarzytonik oraz krem pod oczy. Zbędnie nie przed zapraszam do przeczytania mojej krótkiej opinii o tym produkcie do pielęgnacji. 
Opis producenta: Połączenie retinolu i kolagenu głęboko nawilża i ujędrnia, wyrównując koloryt skóry.

Jak używać: Nałożyć grubą warstwę na czystą, suchą skórę, w tym na twarz, szyję i okolice oczu. Pozostawić na noc i rano zmyć nadmiar.
Skład: Water, Dimethicone, Cyclopentasiloxane, Propanediol, Caprylic/Capric Triglyceride,Phenyl Trimethicone, Glycerin, Dimethicone Crosspolymer, Butylene Glycol, Glyceryl Stearate, PEG-240/HDI Copolymer Bis-Decyltetradeceth-20 Ether, 1,2-HexanediolEthylhexyiglycerin, Retinyl Palmitate (2970ppm), Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Sodium Acrylate/Sodium Acryloyidimethyl Taurate Copolymer, Isohexadecane, Ammonium Acryloydimethyftaurate/VP Copolymer, PEG-100 Stearate, Panthenol, Caprylyl Glycol, Arginine, Allantoin Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Lavandula Angustifolia(Lavender) Oil, Polysorbate 80, Adenosine, Glycine Soja (Soybean) Oil, Disodium EDTA, Hydrolyzed Collagen(50ppm), Tocopherol, Bixa Orelana Seed Oil, Salix Alba (Willow) Bark Extract, Origanum Vulgare Leaf Extact, Chamaecyparis Obtusa Leaf Extract, Sodium Hyaluronate, Scutellaria Baicalensis Root Extract, Portulaca Oleracea Extract, Lactobacillus/Soybean Ferment Extract, Cinnamomum Cassia Bark Extract, Potassium Laurate, Limonene, Linalool.
Podobnie jak reszta produktów z tej serii ma przyjemną dla oka szatę graficzną. Tubka jest praktycznie identyczna jak dla wersji dla żelu do mycia twarzy. Ją również możemy stabilnie postawić na półce bez obawy, że się przewróci. Sama maska szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy. Bardzo gęsta ale aplikacja to czysta przyjemność. Łatwo się ją rozprowadza. Skóra po niej jest miękka, przyjemna w dotyku i wizualnie odżywiona. Nie zapycha, nie podrażnia. Jest praktycznie bez zapachu. Produkt wegański. Trudno do kupienia, jak już wspomniałam kosmetyki tej marki w Polsce kupimy tylko w TKMaxx. Cena nie jest wysoka, ponieważ za opakowanie mające pojemność 100 gram zapłacimy 29.99zł. Biorąc pod uwagę inflację oraz koszty nie wydaje mi się wygórowaną kwotą.

Znacie kosmetyki od Glamfox? Który jest Waszym ulubionym produktem?
ClaudiaMorningstar

poniedziałek, 27 listopada 2023

Facial Foam Cleanser Double Effect Retinol Collagen

Markę Glamfox znam i lubię, kosmetyki pielęgnacyjnie stosowałam już wielokrotnie. Produkty tej firmy na próżno szukać w polskich sklepach. Jedyne miejsce w Polsce, gdzie kupisz je stacjonarnie to TkMaxx, w innym wypadku zostają Ci zagraniczne sklepy internetowe.
Opis producenta: Podwójne działanie Retinolu + Kolagenu. Ten delikatny piankowy środek czyszczący pomaga usunąć zanieczyszczenia, utrzymując skórę czystą i gładką. Puszysta pianka do mycia twarzy daje podwójny efekt głębokiego oczyszczenia, jednocześnie oczyszczając, nawilżając i łagodząc, jednocześnie przeciwdziałając procesom starzenia dzięki retinolowi wygładzającemu zmarszczki.       
Sposób użycia: Zwilż twarz i dłonie letnią wodą. Wyciśnij środek czyszczący w dłonie i wmasuj w piankę. Nakładaj na twarz delikatnymi okrężnymi ruchami. Spłucz letnią wodą i osusz miękkim ręcznikiem.
Zaczynając od opakowania produktu. Dobrze wykonane, z elastycznego plastiku, dzięki któremu łatwo wycisnąć produkt do końca. Dzięki niewielkiej dziurce wyleci nam tyle żelu ile potrzebujemy. Duża zakrętka sprawi, że tubkę stabilnie postawimy na półce w łazience a kosmetyk łatwo się nie przewróci. Podoba mi się delikatna kolorowa szata graficzna serii. 
No i oczywiście warto wspomnieć o zaletach dzisiejszej gwiazdy wieczoru.  Jest niesamowicie wydajny, wystarczy niewielka ilość aby oczyścić całą powierzchnię twarzy. Bardzo kremowy, łatwo się rozprowadza i niesamowicie się pieni. Nie uczula, nie podrażnia oczu. Nie pozostaje nieprzyjemnego uczucia "ściągniętej skóry". Zapach jest niezwykle delikatny, kosmetyk prawie nie pachnie. Tani produkt. Za opakowanie, które ma pojemność 120ml zapłacimy 18.99zł. Podobnie jak inne produkty tej firmy (tonik oraz krem pod oczy) trudno dostępny w Polsce. Aktualnie można je kupić tylko w TKMaxx. W innym przypadku pozostaje nam zamówienie go z zagranicznych stron internetowych. Nie testowany na zwierzętach.

Znacie kosmetyki Glamfox? Który jest Wasz ulubiony produkt?
ClaudiaMorningstar

czwartek, 3 sierpnia 2023

Yatta Sushi, czyli gdzie iść na ramen w Trójmieście

Nad polskie morze trafiłam przypadkiem. Nie byłam tam z kilkanaście lat, ale gdy dowiedziałam się, że Lindsey Stirling organizuje tam koncert to wiedziałam, że muszę tam pojechać. Po poszukaniu w miarę taniego noclegu (ceny w Sopocie są zabójcze) postanowiłam znaleźć kilka miejsc na posiłki. I tak trafiłam na śniadanie do White Marlin, na deser do Projekt Cafe, rybę do Całego Gawła a na ramen postawiłam się wybrać do Yatta Sushi, którzy specjalizują się w japońskiej kuchni fusion. Małego uwaga ten lokal nie należy do tego samego właściciela co Yatta w Warszawie, jest to przypadkowa zbieżność nazw. 
Na początek zamówiłam shio ramem (52zł). Wydaje mi się, że jest to mój pierwszy shio. Zwykle zamawiam tantanmen ale zaciekawiły mnie dodatki do tej pozycji. Nie zawiodłam się, całość prezentowała się fenomenalnie. Kulka krabowa fenomenalna, tak samo jak soczyste krewetki w panko. Wyjątkowo dobry makaron i wyrazisty nieco cytrusowy wywar (za sprawą opalanej limonki). Dobrze podane marynowane jajko z płynnym środkiem. Nie lubię ich na twardo w wywarze.
Nieco gorzej wypadły gyoza gyuniku (36zł/5szt). Ciastu nie mam nic do zarzucenie, było takie jakie powinno być, pierogi zostały także dobrze przyrumienione. Niestety farsz nie wypada tak kolorowo, był suchy i jałowy w smaku, co utrudniało cieszeniem się posiłkiem. A szkoda, bo wizualnie prezentują się nieźle.
Kolejną pozycją, którą zamówiłam było sushi. Jestem wielką fanką rolek z gatunku tych nowoczesnych, nietradycyjnych z niecodziennymi dodatkami. W Japonii jestem pewna, że takich wynalazków nie zjecie ale mam do nich wielką słabość. Uwielbiam połączenie ryżu, tempury i owoców. Datemak ebi panko (32zł) był idealną pozycją dla mnie. Krewetki podobnie jak w ramenie były soczyste i chrupiące, ryż idealny a połączenie z słodkim melonem, granatem i tamago bardzo udane. Wszystkie składniki doskonale się dopełniały.
A na zwieńczenie posiłku deser- hokokeki (31zł) czyli przepyszne czekoladowe ciasto z płynnym środkiem podane na ciepło. Słodycz lava cake doskonale przełamana kwaśnym malinowym sorbetem i wiśniami. Kropką nad "i" stała się chrupka posypka.
Wnętrze surowe, utrzymane w ciemnych barwach. Króluję brąz oraz szmaragdowa zieleń a na ścianach drewno. Można usiąść zarówno przy barze jak i przy tradycyjnych stolikach z krzesłami bądź fotelem.
Na uwagę zasługuje także sufit. Dawno nie widziałam takiego rozwiązania, nadaje dodatkowej głębi całemu pomieszczeniu mimo tego że restauracja nie należy do największych. Lokal jest przystosowany do osób niepełnosprawnych posiada na prawdę dużą łazienkę. Miejsce przyjazne psom, każdy czworonóg dostanie własną miseczkę z wodą. Można rezerwować stolik, ale i bez tego Was ugoszczą. Jest to jedna z lepszym obsług kelnerskich z których miałam okazje korzystać od lat. Byli mili, zwracali na Ciebie uwagę, znali kartę i potrafili pomóc wyborze. Chciałabym więcej takich miejsc, ponieważ często ekipa jest co najwyżej akceptowalna. W tym przypadku czułam się jak mile widziany gość, a nikt nie pracował jak za karę. Za całą kolacje zapłaciłam 151 zł co jak na Sopot wydaje się całkiem normalną kwotą, ponieważ ceny w tym nadmorskim miasteczku nie należą do najniższych. Jeśli kiedyś będę w okolicy to z miłą chęcią spróbuję czegoś innego.

ClaudiaMorningstar

wtorek, 25 lipca 2023

Culto, czyli gdzie na ramen we Wrocławiu

W sobotę Patrycja i ja zwiedzałyśmy Wrocław. Wiedziałyśmy, że będziemy głodne i zmęczone po długim i intensywnym dniu, więc odpowiednio wcześniej szukać dobrego miejsca na obiad. Wybór padł na Culto, modne miejsce w centrum miasta serwujące ramen, buły i frytki na bogato. Aby nie czekać w kolejce na stolik zrobiłam rezerwację przez internet, ze zmianą godziny nie było najmniejszego problemu, wystarczy zadzwonić do lokalu. 
Jako fanka ramenu nie mogłam się powstrzymać i zamówiłam Kimchi ramen 2.0. (49zł). Był to doskonały wybór. Przyjemny i aromatyczny tłuściutki bulion, który nie był za ostry. Podany z chrupiącymi, nieco rozgrzewającymi dodatkami takimi jak kimchi czy papryczki padro. Marynowane jajko z płynnym środkiem. Soczyste, nieco mięso (antrykot). Bardzo dobry sprężysty makaron. Wszystko ze sobą dobrze się łączyło 
Do picia zamówiłam "Culto kwas" (22zł). Orzeźwiające dopełnienie posiłku. Nawet nie wiedziałam, że marka robi własne "puszki," więc szczerze się zdziwiłam formą podania. Spodziewałam się drinka podanego w kieliszku. Chociaż była to przyjemna niespodzianka, napój wyjątkowo przypadł do gustu. Poza tym spójrzcie na ten kolor. Cudowny.
Zdecydowałyśmy się na frytki sezonowe podane z kurkami, ogórkami i bobem (49zł). Był one genialne. Najlepsza wersja, którą jadłam w życiu. Podane na bogato, chrupiące z ciągnącym się serem. Z dużą ilością chrupiących małosolnych ogórków, grzybów i bobu. 
Patrycja zamówiła culto fried chicken (39zł). Duża porcja. Przyjemna maślana bułka z dużą ilością soczystego kurczaka obtoczonego w chrupiącej panierce. Bardzo dobry sos. 
Truskawkowy aperol xxl (38zł). To odpowiednio przyrządzony  drink alkoholowy. Dobrze schłodzony. 

Ładne wnętrze, z cudownymi grafikami na ścianach. W oczekiwaniu na posiłek możemy podziwiać współczesną wersję uczty z Harrego Pottera albo interpretację Kopernika. Jedyne moje zastrzeżenie to to, że na sali mimo klimatyzacji jest za ciepło. Co ciekawe nie znajdziemy tutaj tradycyjnego menu a dostaniemy dyskietkę z kodem. Wydaje mi się, że pierwszy raz spotykam się z takim rozwiązaniem, chociaż osobiście jestem fanką papierowej wersji. Jestem osobą, która je oczami, więc należy zwrócić uwagę na na prawdę ładne miski i talerze. Od razu jedzenie lepiej się prezentuje. Niezwykle dobrze przeszkolona obsługa, znająca kartę i potrafiąca dobrze doradzić. Człowiek czuje się jak mile widziany gość, a nie intruz co niestety często się zdarza. 

Finalnie zapłaciłyśmy 197 zł. Dużo? Mało? To zależy jak na to spojrzeć. Uważam, że cena była adekwatna, ponieważ jedzenie bardzo nam smakowało a porcje były sycące. Następnym razem zdecydowanie zamówię bułę z tatarem. Widziałam, że ceni się dużą popularnością. Co ciekawe można jedzenie z Culto można zamówić z dostawą do domu. 

ClaudiaMorningstar

poniedziałek, 17 lipca 2023

Koreańska galeria Jung Hyun Gallery we Wrocławiu

Całkiem niedawno we Wrocławiu otworzyła się mała galeria sztuki współczesnej w której można podziwiać pracę zarówno polskich jak i koreańskich artystów. Mieści się na ostatnim piętrze przepięknego zabytkowego budynku Gmachu Naczelnej Organizacji Technicznej. W środku znajduje się portiernia, gdzie portier bez problemu wskaże Wam drogę.
Najciekawszą pozycją do podziwiania były szaty, które zostały wykonane z kapsli od napoi autorstwa Kyoungmi Ryou. Pierwszy raz widziałam takie zastosowanie zamknięcia koronowego. Instalacja nosi tytuł Royal Bottle Caps i można ją kupić za jedynie 43.000 euro/190.000 zł. Cena zawrota, ale wiadomo świat sztuki rządzi się swoimi prawami. 
Płaskorzeźby Agaty Lewandowskiej to kolejny przykład zastosowania przedmiotów dnia codziennego w sztuce. Drewniane patyczki doskonale mogą imitować fale lub kłosy trawy. 
Najliczniejsze prace były autorstwa Kwang Lee. Ich ceny również były bardziej przystępne, za sztukę musimy zapłacić tylko 1.000 euro/4.440zł. Artysta nawiązuje tutaj do tradycyjnych koreańskich obrazów oraz kaligrafii tuszem. Najbardziej przypadł do gustu malunek przedstawiający ptaka, no cóż był najbardziej kolorowy.
Akurat obrazy Aleksandry Kubackiej nie przypadły mi do gustu. Zdecydowanie to nie jest mój styl, nie jestem fanką takiego połączenia kolorów oraz takiego wizerunku w sztuce. Ale jestem pewna, że zdecydowanie znajdzie swoich fanów.
Trzy małe dzieła autorstwa Piotra Trusika są zaskakujące. Nie kojarzę wielu polskich artystów, którzy bawią się w łączeniem różnych technik. Widzę tutaj pracę na desce i płótnie. Portret młodej kobiety skłania do refleksji. 

Wejście do galerii jest darmowe, więc jeśli będziecie w okolicy i lubicie sztukę współczesną to zachęcam do obejrzenia wystawy. Każdy obraz posiada mini broszurkę, więc można się dowiedzieć czegoś więcej zarówno o twórcy jak i o dziele plastycznym. 
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka