Strony

sobota, 28 stycznia 2017

Tokyo sushi

Nie znam osoby, która nie lubiłaby sushi. Sama uwielbiam tę japońską potrawę i jeśli miałabym nieograniczone fundusze to codziennie odwiedzałabym bary serwujące sushi w różnych wariantach smakowych. Niestety jako biedna studentka muszę polować na ciekawe oferty promocyjne w dobrych restauracjach. Czasem zdarzy mi się kupić gotowy produkt w hipermarkecie, ale czy warto wydawać na taki posiłek ciężko zarobione pieniądze?
Sushi, czyli japońska potrawa złożona z gotowanego ryżu zaprawionego octem ryżowym z dodatkiem owoców morza, ryb, nori, warzyw i innych smacznych rzeczy. Moje sushi zamknięte było szczelnym plastikowym pudełku, a te z kolei zostało owinięte kartonem. Swojego boxa zakupiłam w Tesco w Galerii Silesia City Center za 3.75 z 14.99zł. Było tak tanie, ponieważ kończyła się data przydatności. Na opakowaniu mamy podany skład, który moim zdaniem powinien być krótszy, kaloryczność, wagę oraz skład opakowania: 3 szt.kalifornia, 3 szt.tilapia, 2 szt. kalifornia surmimi, 2 szt.maki wegetariańskie, wasabi, nigri i sos sojowy. Miłym dodatkiem są drewniane pałeczki.
Po otworzeniu boxa naszym oczom ukazują się przepysznie wyglądające rolki. Sushi kalifornijskie z awokado, rzepy i ogórka zielonego bardzo mi smakowało. Tilapia niemiło mnie zaskoczyła. Miała być na ostro, a wyszła łagodnie. Rozczarowała mnie. Kalifornia surimi i maki wegetariańskie uważam za udane. Jedyne co mi się nie podoba to ryż, który pozostawia wiele do życzenia. Wasabi, sos sojowy, gari poprawne. Niestety w pudełku nie ma miejsca na sos. Polecam jeść rękoma, ponieważ pałeczki wykonane są tragicznie i nie da się nimi sprawnie posługiwać. Podsumowując jeśli uda mi się spotkać taki box ponownie za 3.75 zł. to ponownie trafi do mojego koszyka, za wyższą cenę niekoniecznie.
Claudia Morningstar

czwartek, 26 stycznia 2017

Mizon Vita Lemon Calming Cream

Zawsze miałam problem z doborem dobrego kremu do mojej twarzy, nigdy nie mogłam znaleźć tego odpowiedniego, który w 100% spełniałby moje wymagania. Postanowiłam rozszerzyć zasięg moich poszukiwań na azjatycką pielęgnację. Mizon Vita Lemon Calming Cream przykuł moją uwagę, gdy zaczęłam stosować Vita Lemon Sparkling Toner. Chciałam wypróbować inny produkt z tej samej serii kosmetycznej, wierząc, że spełni swoją rolę. Po przeczytaniu licznych opinii na temat tego produktu postanowiłam  szybko go wypróbować i sprawdzić czy u mnie również zdziała cuda. 
(INCI): Water, Butylene Glycol, Glycerin, Alcohol, Panthenol, 1,2-Hexandiol, Carbonated Water, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, PEG-60 Hydrogenated Castor Oil, Phenyl Trimethicone, Potassium Hydroxide, Allantoin, Betula Platyphylla Japonica Japonica (Japanese White Birch) Juice, Hamamelis Virginiana (Witch Hazel) Leaf Extract, Portulaca Oleracea (Green Purslane) Extract, Ascorbic Acid, Citrus Grandis (Grapefruit) Peel Oil, Citrus Medica Limonum (Lemon) Fruit Extract, Citrus Medica Limonum (Lemon) Peel Oil, Fragrance, Sodium Ascorbyl Phosphate, Japanese Coptis Extract, Propylene Glycol, Sodium Hyaluronate, Carica Papaya (Papaya) Fruit Extract, Beta-Glucan, Hedera Helix (Ivy) Extract, Convallaria Majalis (Lily of the Valley) Root Extract, Leontopodium Alpinum (Edelweiss) Flower/Leaf Extract, Lilium Candidum (Madonna Lily) Flower Extract, Magnolia Liliflora Flower Extract, Paeonia Albiflora (White Peony) Root Extract
Krem kupiłam od polskiego dystrybutora marki Mizon. Trzeba uważać, gdzie się kupuje koreańskie kosmetyki, ponieważ bardzo łatwo kupić chińską podróbkę, której skład pozostawia wiele do życzenia. Ale przejdźmy do hitu dnia, czyli cytrynowego kremu do twarzy. Myślę, że cena tego preparatu pielęgnującego do najniższych nie należy, ponieważ kosztuje 84.99 zł za 50 ml. Można obniżyć koszty zakupu zamawiając produkt prosto od koreańskiego dystrybutora, ale mi zależało na czasie, więc postanowiłam zapłacić więcej, ale mieć produkt szybciej. Krem zamknięty jest w kolorowym i radosnym, a co najważniejsze trwałym opakowaniu. Bardzo mnie to cieszy, ponieważ nie lubię nijakich i lichych pojemników.  Kosmetyk ślicznie pachnie, ma żółty kolor i konsystencję galaretki. Do aplikowania kremu dołączona jest mała łyżeczka, która ułatwia wydobycie kremu z wnętrza słoika. Doskonale nawilża i odżywia moją mieszaną cerę. Jest to lekki produkt, który się nie lepi. Na wydajność nie mogę narzekać i myślę, że posłuży mi dłuższy czas. Jak na razie jest moim ulubieńcem i nie zamienię go na żaden inny.
Claudia Morningstar

wtorek, 24 stycznia 2017

Mizon Vita Lemon Sparkling Toner

Markę Mizon powinno znać każde guru uwielbiające azjatyckie kosmetyki. Firma ta jest częścią grupy Nabion, która od 2000 roku prowadzi własne badania nad kosmetykami. Koncern skupia się na tworzeniu preparatów do pielęgnacji bogatych w substancje, które jednocześnie nie podrażniają delikatnej skóry naszej twarzy. 
Skład: (INCI):  Water, Butylene Glycol, 1,2-Hexanediol, Glycerin, Bis-PEG-18 Methyl Ether Dimethyl Silane, PEG-60 Hydrogenated Castor Oil, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Potassium Hydroxide, Fragrance, Citrus Medica Limonum (Lemon) Fruit Extract, Xanthan Gum, Trehalose, Sodium Hyaluronate, Hydrolyzed Wheat Protein, Portulaca Oleracea (Green Purslane) Extract, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Seed Extract, Propylene Glycol, Carica Papaya (Papaya) Fruit Water, Viola Mandshurica Flower Extract, Camellia Sinensis (Green Tea) Leaf Extract, Hedera Helix (Ivy) Extract, Aloe Barbadensis (Aloe Vera) Leaf Extract, Nelumbo Nucifera (Sacred Lotus) Flower Extract, Beta-Glucan, Lilium Candidum (Madonna Lily) Flower Extract, Leontopodium Alpinum (Edelweiss) Flower/Leaf Extract, Convallaria Majalis (Lily of the Valley) Root Extract, Magnolia Liliflora Flower Extract, Paeonia Lactiflora (Chinese Peony) Root Extract.
Według słów producenta jest to odżywczy tonik cytrynowy na bazie bogatej w substancje mineralne wody gazowanej z Francji, doskonale sprawdza się podczas codziennej pielęgnacji skóry. Pomaga w oczyszczaniu skóry z pozostałości po całodziennych zanieczyszczeniach i makijażu, przywraca jej odpowiedni poziom pH, tonizuje i usuwa nadmiar sebum. Pomaga ściągać pory, ułatwia skórze przyjmowanie składników odżywczych, zmiękcza i nawilża. Przywraca skórze zdrowy, świeży i pełen naturalnego blasku wygląd. Butelka z atomizerem ułatwia komfortowe używanie toniku, a lekko żelowa formuła sprawia, że tonik jeszcze lepiej się wchłania i nawilża skórę. Jest to kosmetyk odpowiedni dla każdego rodzaju skóry, w tym suchej i z przebarwieniami.  A jak się sprawdza u mnie? Za chwilę właśnie do tego dojdziemy.
Skuszona tym, że tonik ma zawierać wodę gazowaną z Francji z prędkością światła poszukałam tego produktu w sklepach internetowych i bez namysłu kliknęłam przycisk "zrealizuj zamówienie". Swój kosmetyk zakupiłam na oficjalnej polskiej stronie marki Mizon. Dodatkowym atutem było to, że wysyłkę po przekroczeniu pięćdziesięciu złotych miałam za darmo. Sama paczka przyszła do mnie bardzo szybko. Produkt został owinięty folią bezbelkową, w kartonie znajdowały się także styropianowe kawałki, które chroniły nasz tonik przed rozbiciem. Miłym bonusem były także próbki kremów i peelingów enzymatycznych do twarzy. Minusem tego toniku jest cena: 69.99zł/150 ml, która mogłaby być niższa.  Jeśli mam być szczera to jestem estetką, a  opakowanie toniku bardzo mi się podoba. Jest trwałe, proste i co najważniejsze czytelne. Pompka dozuje odpowiednią ilość produktu. Nie za dużo, ale i nie za mało. Sama konsystencja zadziwiła mnie.  Nie jest płynna jak w większości drogeryjnych toników, ale ma formę żelową. Ma także ładny cytrynowy zapach i kanarkowy kolor. Teraz najważniejsze, czyli działanie. Tutaj sprawdza się na szóstkę z plusem. Ściąga pory, tonizuje i nawilża skórę.  Produkt odpowiedni jest do każdego typu cery i myślę, że kupię go ponownie. 
Claudia Morningstar

sobota, 21 stycznia 2017

Tom Kha Gai

Kilka dni temu moja przyjaciółka z liceum zarzuciła mi, że na samych sałatkach długo nie pociągnę i że posiłek bez mięsa to nie obiad. Aby udowodnić jej, że nie zmieniam się w królika postanowiłam ugotować przepyszną tajską zupę. Wbrew pozorom nie trudno jest ją przygotować. Miłośnicy ostrych smaków z pewnością ją pokochają, tak jak ja. 
Lista zakupów:
* 1/2 litra bulionu warzywnego,
* 100 gram pieczarek,
* 200 gram piersi z kurczaka,
* 1 gałązka trawy cytrynowej (może być świeża lub mrożona),
* 4 plasterki cytrynowe,
* mały kawałek imbiru,
* 1 łyżka czerwonej pasty curry,
* 1 łyżka smabal oelek,
* 2 łyżki koncentratu pomidorowego,
* pół puszki mleczka kokosowego,
* sok z połówki cytryny,
* 2 łyżki sosu rybnego,
* 2 papryczki chilli,
* garść posiekanej kolendry. 
Sposób przygotowania:
1.Grzyby kroimy w plasterki i moczymy w wodzie przez dwadzieścia minut. Do gotującego się wywaru z warzyw dodajemy pokrojonego w kostkę kurczaka, grzyby, pokrojoną trawę cytrynową i imbir. Gotujemy na wolnym ogniu do miękkości mięsa.  
2. Następnie dorzucamy mleczko kokosowe, sok z połówki cytryny, sos, pokrojone chili  pastę curry.
3. Doprawiamy do smaku. Zupę ozdabiamy kolendrą. Smacznego!
Claudia Morningstar

czwartek, 19 stycznia 2017

Sałatka z białej kapusty

Nigdy nie byłam Chinach.  Powody, dlaczego nigdy nie odwiedziłam tego pięknego kraju są różne. Jednym z nich jest przeszkoda finansowa. O ile na noclegach i jedzeniu możemy zaoszczędzić to bilety lotnicze są bardzo drogie. Dla pracującej studentki kwota prawie dwóch i pół tysiąca złotych jest olbrzymia. Tanich lotów nie udało mi się jeszcze upolować, niestety. Mam nadzieję, że w przyszłości uda mi się trafić na taką okazję i zwiedzić niemałą część Azji. Podczas dalekich i bliskich podróży chętnie sięgam po nieznane mi dotąd potrawy. Gdy nie mogę spróbować lokalnego dania w danym kraju to chętnie pójdę go spróbować w restauracji w Polsce, którą prowadzą obcokrajowcy. Analogicznie, gdy mam ochotę na  Pad Thai to idę do baru prowadzonych przez miłych Tajów. W ten oto sposób mogę spróbować kuchni świata, nie ruszając się z Polonii. Zauważyłam, że w chińskich knajpach do każdego dania dołączana jest sałatka z białej kapusty. Nie ważne czy zamówimy potrawę z ryżem czy makaronem, ale zawsze otrzymamy ten dodatek, który mi smakuje. Chociaż wiem, że wiele osób (w tym moi rodzice) go nie lubią. Postanowiłam odwzorować tę sałatkę w domu. Zobaczymy jak mi to wyjdzie.
Lista zakupów:
* 1/2 kg białej kapusty,
* 1 mała marchewka,
* 1 mała cebula
* kawałek małego ogórka zielonego (opcjonalnie),
Wywar:
* 50 ml wody do zalewy,
* 50 ml octu,
* 50 ml oleju rzepakowego,
* 3 płaskie łyżki cukru,
* 1/4 łyżeczki soli.
Sposób przygotowania:
1. Warzywa dokładnie myjemy. Marchewkę obieramy i kroimy w słupki. Tak samo robimy z cebulą. Ogórka tniemy na cienkie plasterki. Kapustę szatkujemy. Składniki dokładnie mieszamy w szklanej lub ceramicznej misce.
2. Wszystkie składniki zalewy dajemy do garnka. Do gotującego się wywaru dodajemy cukier i sól. Mieszamy do całkowitego rozpuszczenia się przypraw. Płynem zalewamy warzywa, mieszamy i odstawiamy do lodówki na kilka godzin (pod przykryciem). Najlepiej smakuje na drugi lub trzeci dzień.Smacznego!
Claudia Morningstar

poniedziałek, 16 stycznia 2017

Cettua- Foot Mask

Gdy ostatnio robiłam zakupy w perfumerii Douglas do mojego niewielkiego koszyka oprócz plastrów oczyszczających nos trafił również kolejny kosmetyk pielęgnacyjny, za który zapłaciłam 9.90zł. Mowa tu oczywiście o masce na stopy marki Cettua, która ma za zadanie łagodzić je i nawilżać. Mocznik i kwas salicylowy mają się pozbyć modzeli. Natomiast olejek z mięty pieprzowej regeneruje zmęczone stopy. Produkt zawiera również betainę i masło shea. Jeśli poszukujesz czegoś co odmieni stan Twoje podbicia to ten produkt jest z pewnością dla Ciebie.
Skład: Water/Aqua,Glycerin,Cyclopentasiloxane,Cyclohexasiloxane,Butylene Glycol, Urea, Betaine, Polyglyceryl-3 Methylglucose Distearate, Cetearyl Alkohol,Micro crystaline Wax, Stearic Acid, Bytyrospermum Parkii (Shea) Butter, Lonicera Japonica (Honeysuckle) Flower Extract, Zanthoxylum Piperitum Fruit Extract, Citrus Paradisi (Grapefruit) Fruit Extract, Camelia Sinesis Leaf Extract, Carbomer, Dimethicone, Mentha Piperita (Pepper Mint) Oil, Sodium Sulfate, Salicylid Acid, Xanthan Gum, Melaleuca Alternifolia (Teaa Three) Leaf Oil, Sodium Xydroxide, Disodium Edtam Phenoxyethanol. 

Sama maska zamknięta jest w prostej miętowej saszetce. Składa się z dwóch części: bawełnianej na której znajdują się składniki odżywcze i powłoki wykonanej z cienkiego plastiku, aby esencja została tylko na stopach, a nie dodatkowo na dywanie czy panelach.  Co do samego działania. Muszę przyznać, że ten produkt jest świetny. Moje stopy są nawilżone i wygładzone. Wizualnie wyglądają o niebo lepiej. Myślę, że w przyszłości kupię ten kosmetyk ponownie, chyba że będę w trakcie testów innej maski nawilżającej.
Claudia Morningstar.

piątek, 13 stycznia 2017

Cettua- Nose&Face Strip

Od pewnego czasu w swojej codziennej pielęgnacji używam koreańskich produktów, które prawie zawsze bardzo dobrze się sprawdzają. Czy w  tym przypadku plasterki oczyszczające marki Cettua dadzą sobie radę? O tym za chwilę. Na początku powinniśmy się zastanowić kto je wyprodukował. O samej marce za wiele nie wiadomo. Jest ona południowokoreańska i należy do koncernu Kovas Co, sprowadzona do Polski przez Aura Distribution Sp. z o.o. Produkty tej firmy można kupić w sklepach internetowych oraz w perfumeriach Douglas, gdzie ja nabyłam swoje opakowanie za 16,90. Zawiera ono 6 plasterków oczyszczających na nos i 6 na czoło.
Skład: VP/VA Copolymer, Water/Aqua, Titanium Dioxide, Glycerin, Butylene Glycol, Hamamelis, Virginiana (With Hazel) Extract, Lithium Magnesium Sodium Silicate,  Polyvinyl Alcohol, Ethyl Hexanediol, Cananga Odorata Flower Oil, Squalane, Coral Powder, 1,2- Hexanediol, Phenoxyethanol. 
 Sposób użycia:
1. Dokładnie umyj twarz i nos.
2. Nałóż pasek na wilgotny nos lub czoło. Gładka strona musi być skierowana w stronę skóry. Dociśnij pasek, aby cała jego powierzchnia przylegała do skóry.
Skoro omówiłam pochodzenie plasterków to przejdę do samego produktu. Każdy pasek jest zamknięty w osobnej saszetce.  Wielkość paska zarówno na nos jak i na czoło jest za mała. Czuję lekki zawód, ponieważ wiem, że cały organ nie zostanie dogłębnie oczyszczony.  Co natomiast ze skutecznością? Są przeciętne, niczym się nie wyróżniają. Nie są złe, pomagają oczyścić skórę z zaskórników, ale jest wiele firm, które oferują podobny efekt. Czy zdecydowałabym się na ten produkt ponownie? Myślę, że tak, ale najpierw chcę wypróbować wersję z węglem aktywnym.
A Wy miałyście styczność z marką  Cettua? Sprawdziły się u Was te kosmetyki?
Claudia Morningstar

środa, 11 stycznia 2017

Sałatka Kimchi

Co przeciętny Polak wyczaruje z kapusty pekińskiej? Odpowiedź jest prosta. Z całą pewnością zrobi aromatyczny bigos, rozpływające się w ustach gołąbki lub ociekającą tłuszczem kapustę zasmażaną. Ja natomiast zrobię coś zupełnie innego.  Zaczerpnę inspirację z kuchni azjatyckiej. W ten oto sposób narodził się pomysł na Kimchi 막김치, czyli najpopularniejszą tradycyjną koreańską przystawkę, która składa się z fermentowanych lub kiszonych warzyw. Nie ma jednego przepisu na to danie, a każdy rejon Republiki Korei ma nieco inne spojrzenie na sposób przyrządzania tego warzywa. Ja również mam inny punkt widzenia.
Lista zakupów:
* 1 kapusta pekińska,
* 2 duże marchewki,
* 1 pęczek cebuli dymki,
* 3 ząbki czosnku,
* 1 mały kawałek korzenia imbiru,
* 1/3 szklanki chili w proszku (gochugaru),
* 1/2 szklanki wody ,
* 1 czubata łyżka stołowa słodkiej mąki ryżowej,
* 1 czubata łyżeczka cukru białego lub trzcinowego, 
* 2 czubate łyżki różowej soli himalajskiej,
* 2 łyżki sosu tamari.
Sposób przygotowania.
1. Kapustę pekińską kroję na pół, odcinam twardy tył i porcjuje na mniejsze kawałki. Następnie opłukuję ją pod bieżącą, odcedzam, wkładam do nieprzeźroczystej plastikowej miski, dosypuję sól, mieszam i odstawiam w ciemne miejsce na 3-4 godziny. 
2. Obieram marchewki, kroję w słupki. Tak samo robię z cebulą. 
3. Do niewielkiego garnka wlewam wodę i mąkę ryżową. Mieszam do uzyskania jednolitej masy. Gdy zacznie ona bulgotać to dodaję cukier i mieszam aż do rozpuszczenia.
4. Imbir, czosnek i sos sojowy blenduję na gładką masę.
5. W dużej misce łączę masę ryżową z masą z blendera. Dodaję chili, marchew i cebulę dymkę. Wszystko dokładnie mieszam. 
4. Aby pozbyć się nadmiaru soli z sałaty płuczę ją kilkakrotnie. 
5. Do dużej miski dodaję wszystkie składniki, mieszam je w rękawiczkach, ponieważ papryka zabarwi nasze dłonie na pomarańczowo. Ponadto w kontakcie z niezagojoną raną wywołuje silny ból i pieczenie podrażnionego miejsca. Owijam miskę folią, a następnie przykrywam ją ręcznikiem kuchennym. Zostawiam ją na 24 godziny w bezpiecznym miejscu. Po dobie kładę naczynie do lodówki na tydzień.
6. Po tym czasie nasze kimchi jest gotowe i można je bezpiecznie jeść. Smacznego!
Claudia Morningstar

poniedziałek, 9 stycznia 2017

Coś się kończy, coś zaczyna.

Jako mała dziewczynka myślałam, że moje dwudzieste urodziny będą magiczne. Wyobrażałam sobie, że będę mieszkała w "wielkim mieście",  jadła posiłki na mieście z wieloma przyjaciółmi, a resztę wolnego czasu spędzałabym z wybrankiem mojego serca. Boże, jaka ja byłam wtedy naiwna. Cóż, życie zweryfikowało moje plany. Może aktualnie nie przebywam w Warszawie, ale w sumie Katowice to nie wieś, gdzie diabeł mówi dobranoc. Liczba powierników z biegiem lat się wykruszyła, a chłopaka jak nie  było tak i nie ma. Od czasu do czasu zdarza mi spożyć posiłek w ciekawym miejscu. Może to nie jest Sheraton, ale jedzenie jest smaczne i do drogich nie należy. Są natomiast rzeczy, które nigdy się nie zmieniają. To moje pasje i marzenia. Dalej uwielbiam próbować nowych rzeczy, odwiedzać ciekawe miejsca, a moja chęć przeczytania większości wydanych książek nie zmniejszyła się, wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej się pogłębiła. Dlatego powstał ten "blog." Miło jak czasami "ktoś" przeczyta co miało się ciekawego do "opowiedzenia". Marzenia się nie spełniają, marzenia się spełnia. I w ten oto sposób rozpoczyna się moja przygoda.
 Claudia Morningstar
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka