Strony

środa, 29 listopada 2017

Naszebao, czyli Rynek Smaków w Katowicach

23 tego roku sezon food-truckowy zosta otworzony w Katowicach. Miało to miejsce prawie pół roku temu, a ja zdałam sobie sprawę, że nie napisałam relacji. Chcąc naprawić swój jakże karygodny błąd postanowiłam zrobić to właśnie dzisiaj. Owszem może jest mroźny środek tygodnia, może i u Was spadł śnieg, ale postanowiłam powspominać ciepło, lato i zabawy czas. Cała impreza trwała trzy długie i smakowite dni, ale mi niestety udało się skosztować pyszności w jednym punkcie gastronomicznym- Naszym Bao. Oprócz tego mogliśmy zjeść w: GrubyBus, Jagger FoodTruck , Hell's Truck,Placki z fury, Foodszak,Food Revolta,MobiLody,Fragola - Owoce w Czekoladzie,Churros and More,Najlepsze Frytki w Mieście,Rollujemy, Dobra Szama Food Truck,Yummi Langosz - Food Truck,Mamita Burritos, Papuvege,Pizza Truck, Gastruś,YNO HOT DOG, Naszebao,Natural Born Grillers,POżarcie,Cafe Cool'a & Cafe Diesel,Fit-Fat Dim-Sum. W Fit-Fat Dim Dum, Churros and More, Najlepsze Frytki w Mieście miałam okazję już jeść, jeśli jesteście ciekawi jak wspominam tam wizyty to zapraszam do poczytania tego postu oraz tej notki
Do niepozornego tradycyjnego rozmiaru wozu zachęca długa kolejka i zapach, który wychodzi z małej, zadbanej kuchni. Przed Naszebao stoi krótkie ale zarazem treściwe menu, które zawiera kilka pozycji z bao, czyli bułek na parze (zarówno w wersji mięsnej jak i wegetariańskiej) oraz zupę.  
Ja jako wielka fanka kalmarów (będąc w Grecji jadłam je na tony) oczywiście zamówiłam pozycję numer 2, czyli kalmar w pinko. Po uiszczeniu opłaty - 14 złotych odczekałam chwilę i w moje ręce trafiła apetycznie pachnąca bułka.  Zamówiona przekąska była strzałem w 10! Bułka odpowiedniej miękkości przypominają śląskie pampuchy współgrała z chrupiącymi kalmarami i ostrym sosem. Listki kolendry oraz mięty postawiły kropkę nad "i". Jeśli miałabym się do czegoś przyczepić to do ceny, za taką cenę kluska powinna być większa. Chciałabym kiedyś tam wrócić i spróbować innych pozycji, a zwłaszcza tej z kaczką z truskawkami. Może mi się to uda w kolejnym sezonie.
Cześć, ClaudiaMorningstar

poniedziałek, 27 listopada 2017

Marineo Sushi Fish&Go

Sushi sklepowe jadłam już kilka razy. Jedne eksperymenty wypadły w miarę dobrze jak box z Lucky Fish czy Tokyo a inne wręcz tragicznie. Tak było w przypadku niesłynnych Sushinek. W moim mieście rodzinnym nie ma barów czy restauracji restauracji tego typu kuchnie, owszem jest kilka "chińczyków" ale kuchni japońskiej tutaj nie znajdziemy. Chcąc zjeść sushi trzeba wybrać się w krótszą bądź dłuższą podróż autem/autobusem do większej aglomeracji. Jest to dość kłopotliwe, więc szukam innej alternatywy. W ten oto sposób testuję różne zestawy z popularnych hipermarketów.
 Box zawiera 9 kawałków (2X California Roll, 3x Hoso Maki, 4 Futo Maki). Zawiera imbir, sos chrzanowy o smaku wasabi i sos sojowy. Masa netto: 230 gram w tym 203 gram sushi. Do zestawu dołączone są pałeczki. 
Każda wersja smakowa bardzo mi smakowała, ale moim faworytem wersja z tuńczykiem, gdyż nie zawiera nori, który w odmianie z paluszkami krabowymi czy wędzonym tuńczykiem wypada przeciętnie. Ryż dobrze ugotowany, nie rozpada się. Na box skusiła mnie dość niska cena w promocji (7.99zł/9.99). Zarówno sos sojowy jak i imbir jest tragiczny. Nie wspominając o sosie chrzanowym, który jest nieporozumieniem. Dobrym ułatwieniem są przegródki na niezjadliwe sosy i dobre, drewniane pałeczki. Czy skuszę się na ten zestaw ponownie? Myślę, że może być ciekawą alternatywą na szybki posiłek, ale dodatków na pewno nie wykorzystam.
ClaudiaMorningstar

sobota, 18 listopada 2017

First impression - listopad

Minęło aż pięć miesięcy od pierwszego postu z serii "First impression,"który przybliżał konsystencję, zapach czy kolor testowanej przeze mnie próbki. Jak już wiecie z poprzedniej notatki nie oceniam tutaj działania, ponieważ nie jestem w stanie tego ocenić po użyciu jednej czy dwóch saszetek z niewielką ilością kosmetyku.
BCDATION Tony Moly- Krem BB, który testowałam już ostatnio i został opisany w czerwcu. Możecie o tym przeczytać tutaj.

COSRX Galactomyces 95 Whitening Power Essence- Bezbarwna esencja o niezbyt zbitej strukturze. Dzięki swojej formie łatwo rozprowadza się po skórze twarzy. Za pełnowymiarowy produkt zapłacimy 16$-20$ za 100ml.

Intensive Time Reversing Snail Cream Lioele- Regenerujący krem do twarzy ze śluzu ślimaka. Szybko się wchłania. Pachnie neutralnie. Trochę nawilża. 50 ml słoiczek kosztuje około 120zł.

Super Gold Snail Lioele-  Krem BB z ekstraktem ze śluzu ślimaka, który dostępny jest w dwóch kolorach. Ma kremową, ale niezbyt zbitą konsystencję i przyjemny słodki zapach, który po chwili jest niewyczuwalny. Krem bardzo dobrze stapia się ze skórą, ma także wysokie pokrycie oraz świetliste wykończenie. Za 50 ml tubkę kupimy za 18$-24$.

Water Drop Sleeping Pack- Całonocna maska do twarzy w formie żelu. Nikogo nie zdziwi żelowa konsystencja tego kosmetyku. Pachnie przepięknie i ładnie wygląda. W miarę szybko się wchłania. Produkt do nabycia za 16$/50 zł za 120ml.

Pha Moisture Renewal Power Cream- o tym kremie również ją pisałam i bez problemu możecie o nim przeczytać tutaj.
Te próbki podobnie jak poprzednie dostałam z jolse. A kupowałam niewiele, ponieważ nabyłam tylko zestaw maseczek od Tony Moly oraz mój ukochany papajowy peeling enzymatyczny od Apieu. Do tego darmowa wysyłka. Czego chcieć więcej?
ClaudiaMorningstar

czwartek, 16 listopada 2017

Dermal Collagen Essence Mask

Winter is coming. Uświadomiłam to sobie, gdy idąc do pracy ubieram zimową kurtkę-kołdrę, wełniany pleciony komin, grubą czapkę oraz rękawiczki. Zimno odcisnęło piękno na mojej skórze twarzy. Stała się bardziej wrażliwa i sucha niż dotychczas. Chcąc polepszyć stan mojej cery postanowiłam częściej zakładać maseczki na płachcie, w ten oto sposób przetestowałam kilka nowości, które zalęgły w mojej różowej kosmetyczce.
Od producenta: Nałożyć maskę na oczyszczoną twarz. Ściągnąć po 20 minutach. Stosować 3-4 razy w tygodniu.
Skład:woda, gliceryna, glikol butylenowy, hydrolizowany kolagen, sok z liści aloesu barbadensis, ekstrakt z orzecha portulaca, proszek perłowy, beta-glukan, pantenol, tokoferylooctan, polisorbat 80, disodium edta, guma ksantanowa, perfumy, metyloparaben. . 23 G / arkusz zawiera więcej esencji.

Maseczka wykonana jest z grubego arkuszu materiału, który doskonale dostosowuje się do kształtu naszej twarzy. Esencja nie jest lepka, a lejąca się, czyli taka jaką lubię. Po użyciu tego kosmetyku moja skóra stała się nawilżona i promienna. Efekt rozjaśnienia nie jest długotrwały.Produkt bezzapachowy.Koszt jednej maseczki to 0.98$, chociaż ja dostałam ją gratis jako dodatek do zakupów. W sumie polecam, ale nie wiem czy kupiłabym ją w sklepie internetowym.
ClaudiaMorningstar

sobota, 11 listopada 2017

Kit KAT Malinowy

Dzisiaj ocenię ostatni ze smaków kit kat, które koleżanka przywiozła mi z dalekiej Japonii. Po Strawberry Cheese Cake, Sakura Matcha i Japanese Cake oraz Hokkaido Melon przyszedł czas na malinową odsłonę tego sławnego batonika. Jak myślicie jak wypadł w stosunku do innych wersji smakowych?
Skład:Chocolate coaching (vegetable oils and fats, sugar, lactose, whole milk powder, cocoa butter), Biscuit (flour, sugar, shortening, salt), flour, vegetable oils and fats, lactose, sugar, raspberry fruit juice powder, processed dried raspberries, whole milk powder, yeast, cocoa powder, cocoa mass, cocoa butter, emulsifiers, leavening agents, coloring (red beets, monascus), acidifier, flavor, modified starch, baking soda, yeast food (may contain soy in some of the raw materials).
Mimo wszechobecnego różu zarówno na opakowaniu jak i na samym batoniku jest to niestety najgorszy wariant, który próbowałam do tej pory. Zapach no cóż nie ukrywajmy, że nie pachnie naturalnie, a sztucznie. W smaku dobry, ale nie zachwycił mnie. Maliny sprawiły, że był bardziej cierpki niż słodki, dobrze współgrał z białą czekoladą, której fanką nie jestem. Za paczkę, która zawiera 12 mini batoników zapłacimy  bez podatku około 1000 jenów. 
ClaudiaMorningstar

piątek, 10 listopada 2017

Kit Kat Sakura Matcha i Kit Kat Japanese Sake

Cześć Wszystkim. Kilka tygodni temu recenzowałam dwie wersje japońskich batoników typu Kit Kat,ponieważ seria cieszyła się dużym powodzeniem postanowiłam  ocenić kolejne smaki. Po Hokkaido Melon i Strawberry Cheese Cake Chockolate przyszła kolej na Japanese Sake i Sakura Matcha. 
Skład: tłuszcz roślinny (kokosowy, palmowy, rzepakowy), cukier, mąka pszenna, mleko, laktoza, 0.8% alkoholu, migdały, masło kakaowe, masa czekoladowa, emulgator (lecytyna), drożdże, sól, subst. spulchniająca (węglan sodu), aromaty, przeciwutleniacz.
Już wielokrotnie widziałam informację z prośbą o niespożywanie tego batonika przez dzieci i młodzież. Dopóki nie spojrzałam na skład nie zdawałam sobie sprawy dlaczego. Po przeczytaniu informacji od producenta dowiemy się, że do produkcji tych słodyczy wykorzystano prawdziwy alkohol, a nie sam aromat. Szok co nie? Przysmak podobnie jak poprzednie warianty smakowe zamknięty jest w ładnym, szeleszczącym jednorazowym opakowaniu. Na froncie wydrukowana jest kieliszek sake oraz nazwa tego produktu w kanji i po angielsku. W środku znajdują się dwa proste, krótkie pachnące alkoholem paluszki oblane białą czekoladą. W smaku przepyszny: aromat wina ryżowego doskonale współgra z chrupiącym wafelkiem i resztą składników. Był słodki, ale nie za słodki. Myślę, że z miłą chęcią zjadłabym go ponownie.
Skład:Cocoa Powder, Yeast, Cocoa Mass,Emulsifier, Baking Soda, Flavouring,Sugar, Vegetable Oil, Lactose,Flour, Powdered Whole Milk,Cocoa Butter, Matcha Paste,Matcha, Yeast Food.
Jestem wielką, na prawdę wielką fanką japońskiej sproszkowanej zielonej herbaty. Nie ważne czy zaparzone czy w formie ciasta, lodów czy innego deseru. Dlatego nie ukrywam, że bardzo się cieszę, że miałam okazję przetestować ten batonik. Nic dziwnego, że ta wersja smakowa tak przypadła mi do gustu. Jest słodka, ale te słodycz doskonale przełamują przyprawy takie jak biały pieprz i uwielbiany przeze mnie cynamon. Uważam, że to jest najlepszy KitKat jaki jadłam do tej pory. W Japonii można go kupić wiosną, ale zamawiając przez internet możecie cieszyć się tym smakiem przez cały rok. Opakowanie no cóż to strzał w dziesiątkę, nigdy nie ukrywałam, że w głębi duszy jestem mała dziewczynką uwielbiającą kwiatki i kolor różowy.
ClaudiaMorningstar

wtorek, 7 listopada 2017

ORC Mask

Kilka tygodni temu Drew Barrymore znana z takich filmów jak "E.T", "Santa Clarita Diet" czy "Już za Tobą tęsknię" na jednym ze swoich kont na popularnym serwisie internetowym opublikowała zdjęcie, które pokazuje działanie maski ściągającej. Nie ukrywam, że efekt robi wrażenie, ale cena również. Wiadomo, że student zawsze głodny i biedny, więc postanowiłam poszukać tańszego zamiennika i przekonać się na własnej skórze, czy maski ściągające pory zmniejszają je, czy to tzw."pic na wodę.
Poczuj się jak nowonarodzona z nową, wielozadaniową maseczką A'pieu Orc Pack. Maseczka o działaniu oczyszczająco-wygładzającym na bazie naturalnych składników. Ekstrakt z kasztanowca skutecznie złuszcza martwy naskórek,a zawartość albuminy zwęża rozszerzone pory.
Stosowanie:
Stosować na uprzednio oczyszczoną oraz stonizowaną skórę.
1. Nałożyć maskę równomiernie na twarz omijając okolice ust i oczu.
2. Pozostawić na 15 minut.
3. Kiedy maseczka całkowicie wyschnie, spłukać wodą. 

Skład: Water,Sodium Polystyrene Sulfonate 2, Hydroxypropyl Starch Phosphate, Dipropylene Glycol, Alkohol, Phenoxyethanol, Chlorphenesin,PEG-40 Hydrogenated Castror Oil, PPG-26-Buteth-26,Citrus Aurantium Bergamia (Bergamot) Fruit Oil, Castanea Crenata (Chestnut) Shell Extract, Centella Asiatica Extract, Acetyl Hexapepide-8, Aspergillus Ferment, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Albumen Extract, Panthenol, Sodium Hyaluronat.
Opakowanie już samo w sobie może straszyć. Przypomina mi radioaktywnego potwora z bagien. Natomiast po aplikacji i bardzo szybkim wyschnięciu wyglądamy niczym "ork" z "Władcy Pierścienia" Tolkiena. Sama maska jest gęsta, zbita, przeźroczysta i w ogóle nie pachnie. Jest za to bardzo wydajna. Nie ma problemu z zmyciem jej z twarzy. Wystarczy ciepła woda i problem z głowy. Po kilkukrotnym użyciu pory są widocznie mniejsze. Akurat ja dostałam ją do testów, ale bez problemu możecie ją kupić za 50 zł w internecie, stacjonarnie jej nie widziałam. Jeśli miałabym polecić inny produkt tej firmy to na pewno poleciłabym A'pieu Fresh Mate Papaya Mask Peeling.
ClaudiaMorningstar

czwartek, 2 listopada 2017

Elizavecca Milky Piggy Elastic Pore Cleansing Foam

Część Dziewczyny. Dzisiaj przychodzę z moją ulubioną pianką do mycia twarzy, którą jak zwykle kupiłam w TkMaxxie. Zawsze znajdę tam perełki. To właśnie tam po raz pierwszy Pore Solution oraz Black Head Solution. Oprócz tego często w sprzedaży mają kosmetyki takich marek jak TonyMoly, HolikaHolika, Skin79, Yoskine, Apieu, The Creme Shop czy inne. Od razu zaznaczam, że masek  w płachcie nie opłaca się kupować, ale kremy do stóp czy rąk, skarpetki złuszczające skórę, produkty do makijażu jak najbardziej. W ten oto sposób do mojej łazienki trafił ten produkt do mycia twarz, który kupiłam za 39.99zł. W internecie kupimy go za niewiele ponad 10$. 
Opis producenta: To hybrydowy produkt czyszczący, który wyprzedza wszystkie inne podstawowe środki czyszczące. Elastic Pore Cleansing Foam Elizavecca działa jak odżywcza paczka z maskami, a następnie spienia się w oczyszczający środek czyszczący, który wnika głęboko w pory, aby wydobyć głęboko osadzony brud i sebum. Czarne "głowy", białe "głowy" i powiększone pory? W miarę jak zatłoczone pory są oczyszczane, a skóra oczyszczana, kolagen i bogate ekstrakty z ziół i owoców również działają magicznie, pozostawiając skórę doskonale wyważoną i kondycjonowaną, bez usuwania jej z powierzchni skóry.
Skład: Water, Stearic Acid, Cocamidopropyl Betaine, Lauric Acid, Potassium Hydroxide, Charcoal Powder, Myristic Acid, Polyethylene Glycol 400, Lauramide DEA, Glyceryl Stearate & PEG-100 Stearate, Hydrolyzed Collagen, Polysorbate 20, R-Spider Polypeptide-1, Allantoin, Sodium Polyacrylate, DL-Panthenol, Disodium EDTA, Tocopheryl Acetate, Phenoxyethanol, Carica Papaya Fruit Extract, Rosemary Extract, Chamomilla Recutita Flower/Leaf Extract, Soapberry, Fragrance, Honey.
Nie ukrywam, że bardzo polubiłam się z tą pianką.  Jestem nią oczarowana. Mam olbrzymi problem z zaskórnikami, zamkniętymi porami i wągrami. Po użyciu Elastic Pore skóra mojej twarzy jest oczyszczona. Nie wysusza jej ani nie podrażnia. Pory delikatnie się zwęziły. Na początku konsystencja jest zbita, a po połączeniu jej z wodą robi się delikatna gęsta szara piana, którą łatwo czyści się zarówno z mebli jak i z ręczników. Produkt bezzapachowy. Jedyną wadą jaką zauważyłam podczas stosowania tego kosmetyku jest jego wydajność. Szybko się kończy. Niestety. 
ClaudiaMorningstar
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka