Uwielbiam wszelkiego rodzaju mazidła na twarz. Mogą być one w formie proszku, maseczki typu peel-off bądź do te cieszące się coraz większą popularnością na płachcie. O tych ostatnich właśnie będzie mowa.
Pure Smile jest to japońska firma kosmetyczna, która specjalizuje się w produkcji tzw. "sheet mask,"które charakteryzują się silnymi właściwościami nawilżającymi. Marka szczyci się także naturalnymi składami. Niezwykle popularne są serie z oryginalnymi wzorami takimi jak: kappa (potwór wodny znany z miłości do ogórków) czy darumy (tradycyjna okrągła japońska lalka). Ja skusiłam się na wzór makijażu Japonki z okresu Edo, śmierci z Meksyku i ozdobnej maski z francuskiego dworu.
Skład:"Purified water, glycerin, PEG / PPG-17/6 copolymer, hydrolyzed collagen, erythritol, Natto gum, Hamamelis virginiana (witch water), Camellia Sinensis leaf extract, dipotassium glycyrrhizate, xanthan gum, Portulaca oleracea extract, arbutin, hyaluronic acid, PEG-14M, disodium EDTA, methylparaben, PEG-40 hydrogenated castor oil, PEG-60 hydrogenated castor oil, allantoin, phenoxyethanol, perfume, tocopheryl acetate."
Po przeczytaniu instrukcji obsługi (co najważniejsze wszystkie informacje znajdziemy w języku polskim i japońskim) zaaplikowałam maseczkę na twarz. Było to łatwe ponieważ produkt łatwo się otworzył, nie potargał i był odpowiedniej wielkości. Ładny wzór, dobrze wykonany. Wiem, że na pewno nie zrobię sobie takiego makijażu, bo wyglądałabym jak bałwan, ale chwilowa przemiana dlaczego nie? Dobrze nawilżył moją twarz. Te maski przywiozła mi znajoma z Japonii, koszt jednej to około ¥324, można je także kupić przez internet na portalach międzynarodowych.
Skład:"Purified water, glycerin, PEG / PPG-17/6 copolymer, hydrolyzed collagen, erythritol, Natto gum, Hamamelis virginiana (witch water), Camellia Sinensis leaf extract, dipotassium glycyrrhizate, xanthan gum, Portulaca oleracea extract, arbutin, hyaluronic acid, PEG-14M, disodium EDTA, methylparaben, PEG-40 hydrogenated castor oil, PEG-60 hydrogenated castor oil, allantoin, phenoxyethanol, perfume, tocopheryl acetate."
O tej masce już pisałam tutaj. Podobnie jak u poprzedniczki staranne wykonanie zarówno samego produktu jak i wzoru na nim. Także dobrze nawilży skórę naszej twarzy. Dodatkowo jeśli naświetlicie ją dłużej niż minutę to będzie świecić w ciemności. Fajny dodatek co nie?
Skład:"Purified water, glycerin, PEG / PPG-17/6 copolymer, hydrolyzed collagen, erythritol, Natto gum, Hamamelis virginiana (witch water), Camellia Sinensis leaf extract, dipotassium glycyrrhizate, xanthan gum, Portulaca oleracea extract, arbutin, hyaluronic acid, PEG-14M, disodium EDTA, methylparaben, PEG-40 hydrogenated castor oil, PEG-60 hydrogenated castor oil, allantoin, phenoxyethanol, perfume, tocopheryl acetate."
Jako, że Japończycy bardzo fascynują się Paryżem, nie dziwie się, że francuski wzór również zawitał na awersy masek. Ta wersja nie świeci w ciemności, ale nie różni się starannością wykonania ani właściwościami. Także bardzo dobrze nawilża. Ps. Wiecie, że odnośnie stolicy Francji powstał tzw. "syndrom paryski"? Jest to dolegliwość występująca u turystów, najczęściej japońskich, którzy odwiedzając Paryż odkrywają, że miasto nie spełnia ich oczekiwań, a ich wymarzony czy znany z literatury obraz Paryża różni się w znaczący sposób od współczesnej rzeczywistości. Ciekawe zjawisko. Mam nadzieję, że nie będę miała podobnego syndromu w Chinach do których jadę w tym roku czy do Japonii, gdzie wybieram się w lutym przyszłego roku.
A Wy miałyście jakieś produkty marki Pure Smile? Jesteście z nich zadowolone?
ClaudiaMorningstar
Nie znam tej firmy - wszystko dopiero przede mną. Nawilżanie z pewnością się przyda. :)
OdpowiedzUsuńJa też lubię tego typu rzeczy! :) Nie słyszałam nigdy o syndromie paryskim. To ciekawe zjawisko! :D
OdpowiedzUsuńNie znam marki. Przerażające te opakowania ;D ale dobrze, że są dobre.
OdpowiedzUsuńBardzo fajna i ciekawa propozycja. Do tej pory nie znałam tej firmy, ale mnie zainteresowała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Przyznam, że nie znam jeszcze tej firmy.
OdpowiedzUsuńPodziwiam opakowanie, szczególnie zwróciłam uwagę na Japonkę z okresu Edo. Wspaniałe podróże przed Tobą! Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś japoński krem z węglem i maseczkę ze śluzem ślimaka, super były te produkty!
OdpowiedzUsuńBardzo klimatyczne i ciekawe opakowania - saszetki :) Nie miałam z nimi styczności ;)
OdpowiedzUsuńAmazing post!!!
OdpowiedzUsuńWould you like if we were to follow each other ? I would be happy . this is my link http://www.ludatischenko.com @luda.tischenko - instagram
Z tą firmą jeszcze się nie spotkałam, ale maski fajnie się prezentują :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com
mają niesamowicie oryginalne opakowania, które sa cudne! Podobają mi się mega
OdpowiedzUsuńAle świetne te maseczki !? Czy one naprawdę tak wyglądają jak pokazuje rysunek na opakowaniu ?
OdpowiedzUsuńTe wzorki są rewelacyjne 😍
OdpowiedzUsuńO marce pierwszy raz słyszę ☺
Pozdrawiam
Lili
Nie wiedziałam że Japończycy fascynują się Paryżem
OdpowiedzUsuńGenialne opakowania :)
OdpowiedzUsuńNie znam totalnie tej marki ale opakowania mają czadowe:D :*
OdpowiedzUsuńJa lubię domowe maseczki ☺
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tych maskach. Mają naprawdę oryginalne opakowania. :D
OdpowiedzUsuńHmm, ja pozostaję wierna 7Heaven, jesli chodzi o maseczki :D
OdpowiedzUsuńNie znam tych produktów ale fajnie że o nich napisałaś.ciekawie muszą wyglądać na twarzy. Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńJa też jestem miłośniczką maseczek!
OdpowiedzUsuńUwielbiam maseczki ale o tych jeszcze nie słyszałam, bardzo mnie nimi zaciekawiłaś;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńja chcę te maseczki:D wydają się być idealne dla mnie:)
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądają te maski, lubię płachtowe, więc chętnie bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńwooow ywglądają kosmicznie;D
OdpowiedzUsuńświetne, widzę je po raz pierwszy ale jestem zauroczona
OdpowiedzUsuńTez lubie takie maseczki a płachcie
OdpowiedzUsuńja również nie znam tej marki
OdpowiedzUsuńI have never heard of these masks before, but they look like fun!
OdpowiedzUsuńO syndromie paryskim słyszałam, ale jeszcze nie miałam okazji go doświadczyć ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię maseczki na płachcie, są bardzo wygodne. Tej firmy nie znam. :)
OdpowiedzUsuńMuszę sobie sprawdzić tę markę, bo nie ukrywam, ale ta maska z motywem Muertosa mnie kusi!
OdpowiedzUsuńChętnie zrobiłabym sobie takie domowe spa i pierwszy raz w życiu skorzystała z maseczki :)
OdpowiedzUsuńZ e-BOOKIEM POD RĘKĘ
Ciekawe te maski. Podobają mi się już ze względu na sam wygląd.
OdpowiedzUsuń