Strony

sobota, 19 października 2024

Mandu, miejsce na najlepsze koreańskie pierogi w Krakowie

Jak pewnie zdążyliście się zorientować uwielbiam kuchnię koreańska. Dobrze przyrządzone jedzenie to coś co lubię. W Krakowie przetestowałam większość miejsc. Na wspólnym wyjeździe z Pauliną przetestowałyśmy dwa miejsca: Pan Kimbab z cudownym kimbabem oraz Mandu o którym więcej przeczytacie w dzisiejszym poście. Niewielki bar z pierogami mieści sią na Starym Kleparzu zaraz obok piekarenki Krusz oraz Oriental Spoon, gdzie możecie zjeść smaczny bibimbap. Lokal jest mały, w środku znajduje się kilka stolików i lodówka z napojami, na ścianach białe kafle, które nadają nieco szpitalny wygląd. Ale w końcu nie przyszliśmy tutaj oceniać wyglądu a zjeść. Ma być czysto i smacznie. W obu przypadkach nie mam nic do zarzucenia. 
Na początek zamówiłyśmy bao, które były fenomenalne. Po zamknięciu NaszeBao nie spotkałam się z miejscem serwującym tak smacznych bułeczek. Były puszyste i delikatne w smaku. Zamówiłyśmy wersję z wieprzowiną z sosem musztardowym (34zł). Soczyste mięsko w dużej ilości to coś co doceniam a sos musztardowy z dodatkiem sosu bbq doskonale pasował do mięsa. Orzeszki ziemne i kolendra to miły akcent, który nadawał daniu głębi.
Jako danie główne zamówiłyśmy 4 rodzaje mandu. Co mi się podobało, że porcję składającą się z 8 sztuk można podzielić na dwie wersje smakowe po 4 sztuki. Dlatego mogłyśmy delektować się różnymi opcjami: Seul mandu, Habak mandu, Kimchi mandu oraz Chicken mayo mandu. Byłam bardzo zadowolona z tego, że każdy rodzaj miał inny kształt. Lubię takie detale. Podobał mi się także sposób podania pierogów w bambusowym parowniku. Powód jest prosty. Moim zdaniem przyjemniej się je gdy danie prezentuje się estetycznie. Ciasto w mandu jest sprężyste, nie za cienkie ani nie za grube. Farsze dobrze dobrawione, z wyczuwalnym smakiem. Nie żałowano ich. Całość bardzo dobrze wypada. Bez problemu można się nimi najeść. Za porcję zapłacimy 24zł bądź 25 zł. Jest to dobra cena jak za lunch na mieście. Do picia obowiązkowo OnLemon gruszkowy oraz rabarbarowy (12zł/sztuka). Chętnie wybrałabym się ponownie na wekeendowy menu, którego niestety nie ma w tygodniu roboczym, a szkoda bo wydaje się być ciekawe.

Byliście kiedyś w Mandu? Jak je oceniacie?
ClaudiaMorningstar

poniedziałek, 7 października 2024

Food Fest 2024

Wieki nie byłam na żadnym zlocie food truck, więc gdy  dowiedziałam się, że zamierzają przyjechać do mojego miasta to po ludzku się ucieszyłam. Wybór wozów był niewielki ale dość różnorodny. Można było zjeść dania kuchni meksykańskiej, węgierskiej, amerykańskiej czy koreańskiej. Zdecydowałam się zamówić jedzenie z Take a bowl i powiem Wam szczerze, że to był błąd. Najpierw bardzo długo czekało się na obsługę, ponieważ prawdopodobnie poszła ona na przerwę, ale zapomniała zostawić informacji ile będzie ona trwała. No ale w końcu udało mi się złożyć zamówienie. Po krótkiej chwili wywołali mój numerek i mogłam przystąpić do jedzenia.
Byłam bardzo głodna dlatego zdecydowałam się na dwie pozycje. Pierwszą z nich był bibimbap (39zł). Twardy ryż, niewielka ilość mięsa, które było bez smaku. Dziwne dodatki takie jak kiełki, sałatka z glonów, fasolka szparagowa czy szafran. Danie pozbawione smaku czy przypraw. Dawno nie jadłam tak jałowego posiłku. Zawód na całej linii. Na prawdę szkoda, bo miałam wysokie oczekiwania. 
Drugą opcją na którą się zdecydowałam się było KFC (38zł). Podane z twardym niedogotowanym ryżem z dziwnym dodatkiem jakim były kiełki. Po co? Nie wiem. Samego kurczaka było dużo, był on dość soczysty ale niestety panierka to była porażka. W niczym nie przypominała tradycyjnej wersji smażonego kurczaka. Moim zdaniem 77 zł wyrzucone w błoto. Jedzenie było słabe, nie najadła się. Żałuje wyboru a mogłam iść do punktu obok, gdzie serwowali na serio przepyszne burgery z kimchi.
Zdecydowałam zamówić się coś do picia z Coffee Bar. Pierwotnie planowałam wypić bubble tea z brokatem, ale niespodziewanie się skończyła. Kolejny mini zawód. Jak mieć pecha to na całego. Dlatego wybór padł na lemoniadę arbuzową (14zł), która była smaczna ale bardzo, bardzo słodka. Plus za kawałki arbuza. 

Był ktoś z Was ostatnio na tego typu wydarzeniu? Jak wypadło u Was jedzenie?
ClaudiaMorningstar

wtorek, 30 lipca 2024

Pan KimBap

W ubiegły weekend Paulina i ja pojechałyśmy na babski wyjazd. Nie byłabym sobą aby nie pójść do jednej lub dwóch koreańskich restauracji na obiad. Padło na Pan Kimbap, czyli bistro o którym słyszałam dużo dobrego. Jak myślicie jak wypadł?
Na początek niemałe zdziwienie, ponieważ wycofali z menu pierożki. Szkoda, bo miałam na nie wielką ochotę. Tymczasowo zabrakło im herbaty śliwkową, więc zamówiłam moją ulubioną herbatę yuzu (250ml/8,50zł) natomiast Paulina wybrała pepsi (250ml/7,50zł).
Nieoczekiwanie dla mnie zdecydowałam się na bibimbap klasyczny bulgogi (450g/34zł). Smaczne. Dużo chrupiących warzyw, świeży ryż, a za sprawą marynaty przyjemnie słodkie i miękkie mięsko. Jajko sadzone takie jakie lubię najbardziej. Zdjęcie oczywiście przed wymieszaniem, w takiej formie prezentuje się najbardziej reprezentacyjnie.
Paulina zdecydowała się na japchae z kurczakiem (450zł/34zł). Gdy kelnerka przyniosła nam to danie to nieźle się zdziwiłam. Podał on bardzo dziwnie podany. Zbędny jest tutaj zarówno ryż i jajko sadzone a także mix sałat. Nie mam najmniejszego pojęcia po co je dodali. To jakby do zamówionego dania typu spaghetti bolognese dodać ugotowane ziemniaki oraz surówkę. Nonsens. Sam makaron był poprawny ale fajerwerków nie było. Mięso w nieco ostrym sosie gryzł mi się z resztą. 
Kimbap serowy (250g/26zł) oraz kimchi-bulgogi (280g/29zł) to chyba najsmaczniejsze pozycje z całego menu. Elastyczne i kleiste, z dobrym ryżem. Wypełnione dużą ilością farszu. Nie jestem w stanie wybrać, która wersja przypadła mi bardziej do gustu. Jeśli ktoś chce zamówić danie na wynos to musi dodatkowo zapłacić 1 zł za plastikowe opakowanie. Kolacja dla dwóch osób wyniosła nas 140zł, co jak na Kraków nie jest wygórowaną ceną.

Sam lokal położony jest daleko od rynku, więc czeka Was przyjemny spacer. Jest niewielki, chociaż ma dwie osobne salki. Oszczędne w dekoracjach. Za to możemy posłuchać k-popu. Polecam rezerwację, bo jeśli nie to możecie odbić się od drzwi. W niedzielę wszystkie stoliki było zarezerwowane, a lokal był pełny co nie przeszkadzało kuchni na szybkie wydawanie zamówionych dań. Jeśli ktoś potrzebuje doprawić danie to na stolikach znajduje się sos sojowy, majonez i ostry sos paprykowy. Obsługa miła i uśmiechnięta. Nie jest to jedyna koreańska restauracja w Krakowie. Jeśli będziecie mieli czas to możecie odwiedzić inne: Oriental Spoon, My Korea shop&bistro bądź Choi's Korean Chicken.

Znacie te bistro?
ClaudiaMorningstar

poniedziałek, 15 lipca 2024

Oseyo 25, czyli kolejna koreańska restauracja we Wrocławiu

Oseyo 25 nie niewielki dwupoziomowy lokal w sercu Wrocławia. Jest bezpośrednim sąsiadem z Okashi, czyli małym sklepikiem z importowanymi produktami spożywczymi z Azji. Prosto urządzony, za to z ciekawie ozdobioną ścianą z starymi reklamami soju, anime czy wycinkami z gazet. Menu dość szerokie, zjemy tutaj przystawki, rozpalimy grilla albo jedno z licznych dań głównych.
Na przystawkę zdecydowałyśmy się na mandu bulgogi (6sztuk/26zł). Były one na serio bardzo smaczne. Jedne z lepszych, które miałam okazje jeść w Polsce. Ciasto delikatne w smaku, z dużą ilość mięsnego soczystego farszu, który był idealnie doprawiony.
Ja zdecydowałam się na kimchi jjigae (52zł). Również udana pozycja. Przyjemnie ostra zupa z dużą ilością kimchi, tofu oraz mięsa. Patrycja zamówiła KFC (46zł) oraz ryż (8zł). Porcja była olbrzymia, więc jeśli jesteście na prawdę głodni nie wahajcie się zamówić tą pozycję. Mimo że nie jestem wielką fanką kurczaka to ten na prawdę był bardzo dobrze przyrządzony. Odpowiednia grubość panierki, soczyste mięso i nieco ostry sos na prawdę robią robotę. Jedynie miałabym nieco zastrzeżenia do podania tej potrawy, mogłaby się ładniej prezentować.
Do naszego posiłku dostałyśmy banchan, czyli koreańskie przystawki. Od lewej są słodkie ziemniaki, w środku kimchi, a po prawej stronie kiełki fasoli. 
Restauracja posiada duży wybór napoi alkoholowych i bezalkoholowych. Na początek zdecydowałam się na gruszkowy sok (16zł/puszka), a później coca cole (9zł). Patrycja natomiast pozostała tradycjonalistką i zamówiła coca colę klasyczną (9zł) oraz coca colę zero (9zł). Za cały posiłek zapłaciłyśmy 175zł. Co w 2024 roku  wydaje się przeciętną ceną za obiad w restauracji. Na koniec trzeba wspomnieć kilka słów na temat obsługi. Pozytywne zaskoczenie, ponieważ była miła, uśmiechnięta i pomocna. Znała menu i potrafiła wyjaśnić z czego składa się dane danie, co jest pomocne jeśli nigdy wcześniej nie miało się do czynienia z koreańską kuchnią.

ClaudiaMorningstar
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka