Często jestem w Cieszynie. Miasto ma bogatą historię, ciekawą architekturę i zabytki. Słynie także, że smacznej kuchni a położenie na granicy sprawia, że bez problemu dostaniemy się do Czech, gdzie znajduje się raj dla fanów wietnamskich barów i prowadzonych przez nich sklepów.
Herbaciarnia oprócz dobrej jakości herbaty, słodkich przekąsek i wegetariańskiej kuchni inspirowanej Indiami słynie z tego, że prowadzi różne wydarzenia czy warsztaty. Sama miałam być okazję na wydarzeniu pt. "Żywa książka," gdzie uczestnicy dzieli się swoimi doświadczeniami czy wieczorze gier, gdzie można było zagrać w liczne planszówki.
Wraz w dziewczynami zamówiłyśmy 3 imbryczki herbaty (jaśminową, wiśniową i oczywiście moją ulubioną borówkową). Każdą z nich przychodzono w przepięknym imbryczku, a do zestawu dodano czarki. Uwielbiam ten sposób parzenia herbaty. Każda z nas wybrała po jednej herbacie. Ja oczywiście nie mogłam nie zamówić mojej ulubionej "Bluberry hill" z przecudnym owocowym aromatem.
Patrycja skusiła się na jaśminową. Bardzo intensywna w smaku, która nie przypadła jej do gustu. Zbyt mocno przypominały jej perfumy. Moim zdaniem była w porządku, ale nie jest to mój pierwszy wybór.
Natomiast Natalia wybrała wiśniową. Cudo. Bardzo przypadł nam do gustu ten słodki aromat. Zapach pamiętam do dziś. Spójrzcie na nieco różowy odcień herbaty.
Grałyśmy w wiele gier, ale najbardziej przypadły nam do gustu "Pędzące żółwie" oraz "Rick i Morty". Uśmiałyśmy się co nie miara.
Po obfitym delektowaniu się herbaty zapragnęłyśmy czegoś innego. Wybór padł na gorące czekolady: mleczną oraz wersji z chili. Były wyborne. Widać było, że są dobrej jakości a nie jest to wybór czekoladopodobny z Biedronki, który ją udaję. Gęsta i aromatyczna, z wyczuwalną czekoladą. Delikatna. Ta z chili dodatkowo delikatnie pikantna. Jak deser to nie można zapomnieć o ciastach: marlence, serniku oreo i brownie z orzechami. Marlenka w smaku przypominająca nasz miodownik, słodka z dużą ilością orzechów, sernik z oreo z charakterystycznym posmakiem ciasteczek, a brownie czekoladowe i wilgotne. Po prostu pycha. Zdecydowałyśmy się na także na chrupiące tościki. Idealne zakończenie dnia.
Za napoje gorące (13zł), napoje gorące (22zł), przysmaki (8zł), przysmaki (8zł), przysmaki (8zł), przysmaki (11zł), przysmaki (7zł), przysmaki (9zł), napoje gorące (21zł) zapłaciłyśmy 107zł. Warte każdej złotówki.
Bardzo podoba mi się urządzenie lokalu. Oprócz klasycznych wiklinowych foteli można usiąść na podeście na wygodnych poduszkach. Rzadko spotyka się takie rozwiązanie co bardzo mnie cieszy. Robi klimat, jest praktyczne i wygodne. Podoba mi się to, że obsługą wzywa się dzwoneczkiem. Inteligentne. Nie trzeba podchodzić do baru ani jej wołać, co mogłoby być uciążliwe dla innych gości.
Duży wybór herbat pozwoli znaleźć ideał nawet najbardziej wymagających klientów. Można także zabrać zamówić napój na wynos, a także kupić liście do zaparzenia w domu.
Owocowa herbata na zimno idealna na upały. Słodka a jednocześnie orzeźwiająca.
A do jedzenia tym razem skusiłyśmy się na kuskus, danie z okrą oraz aromatyczne curry. Wszystkie te dania są wegeteriańskie i mi jako typowemu mięsożercu zupełnie to nie przeszkadzało. Były doskonale doprawione ale przede wszystkim smaczne. Porcje idealne na mały głód.
Herbata na zimno czarny smok (7zł) oraz zielona na zimno (7zł), bardzo przyjemny cold brew. Wegetariański wrap też niczego sobie. Chrupiąca tortilla a wewnątrz autorski aromatyczny farsz. A na deser marlenka.
Herbaciarnia sprzedaje swoje herbaty na wynos w papierowych kubkach z recyklingu. Można wybrać się na spacer z napojem w ręku. Tutaj nasza ukochana "Bluberry Hill (13zł/porcja)". Jak zwykle bardzo dobrze przyrządzona. Jeśli będziecie kiedyś w Cieszynie wybierzcie się do Laji. Chociaż na herbatę.
ClaudiaMorningstar