Szczerze mówiąc staram się odżywiać w miarę zdrowo. Mało przetworzonych produktów, dużo zielonego i dobrej jakości mięsa. Nie pogardzę też dobrych chlebem i smacznym makaronem- oczywiście z glutenem, a co tam. Przecież nie mam nietolerancji, więc nie widzę powodu aby odmawiać sobie tej przyjemności. Lubię po prostu dobrze zjeść. Zwykle jem posiłki przygotowane od podstaw w domu bądź w fajnych knajpach i restauracjach. Czasem testuję gotowe produkty, takie jak mrożona gyoza, makaron po singapursku, sushi z hipermarketu itp. Teraz postanowiłam zupki azjatyckie zupki chińskie.
W Polsce zupki chińskie zalewasz wodą, czekasz 3 minuty i możesz zjeść. W Azji masz różne rodzaje. Rzadko spotkasz tzw. zalewajkę, w większości przypadków instant noodle gotujesz w garnku przez kilka minut. Postanowiłam wypróbować trzy marki: indonezyjską Indomie, japońską Nissin oraz Maggie, którą wyprodukowano w Malezji, ale należy do szwajcarskiego przedsiębiorstwa Nestle.
Na ogień poszła zupka od Maggi o wersji MasalaSpicy, która była porażką na całej linii. Jestem wielką fanką ostrej kuchni, czym ostrzej tym lepiej, ale zawiodłam się. Zupa była zupełnie bez smaku. Sam natomiast makaron to materiał na osobną historię do straszenia dzieci przy ognisku. Mimo gotowania przez niecałe dwie minuty był niesprężysty i niesmaczny. Zawiodłam się i ponownie go nie kupię.Cena około dwóch złotych nie jest olbrzymią kwotą, ale następnym razem, wolę kupić smaczną drożdżówkę truskawkową z mojej ulubionej piekarni.
Kolejnym ramenem był ten od Nissin o smaku koreańskiego kimchi i to był strzał w dziesiątkę. Sprężysty makaron, bardzo smaczny, nie posklejał się podczas gotowania. Bardzo dobry wywar, ostry, ale nie za ostry. Nie porazi naszych kubków smakowych i możemy delektować się smakiem. Cena też nie za wysoka, za paczuszkę zapłaciłam 2.99 złotego. Przygotowanie było dziecinnie proste. Składniki wrzucamy do pół litra wrzącej wody, zostawiamy je przez 3 minuty, mieszamy i możemy jeść. Prawda, że łatwe i szybkie?
Trzecim i ostatnimi przetestowanymi przeze mnie instant noodlami były te od Indomie w wersji mi goreng. Średnio-ostre, ale też smaczne. Noodle, smaczne, dodatki takie jak dwa rodzaje sosów również. Ciekawostką jest to, że tą wersję przygotowuje się inaczej niż dwie poprzednie. Na początku gotujemy makaron przez trzy minuty, następnie go odcedzamy, a później dodajemy składniki i mieszamy. Nie wykorzystujemy wody jako bazy do zupy. Cena tego produktu też nie była wysoka, kosztowała nieco ponad dwa złote. Wybaczcie, że nie ma zdjęcia gotowanego dania, ale zaginęły one w akcji i nie mogę go znaleźć.
Znacie te "zupki chińskie"? Lubicie? A może uważacie, że nie warto po nie sięgać i wolicie zjeść coś innego? Wasze odpowiedzi piszcie w komentarzach.
ClaudiaMorningstar
Nie jadam takich zupek ale opis apetyczny. Poza smakiem zwracam uwagę na skład, bo z reguły tego rodzaju dania mają ich długą listę. :)
OdpowiedzUsuńJa lubię makaron chiński :D W ogóle historia zupek chińskich jest ciekawa :) Ale mam czasem taką ochotę to kupuje najostrzejszą hihi :) Swoją drogą nie jest to tak bardzo tragiczny fast food - raz na czas nie zaszkodzi
OdpowiedzUsuńnie jadam, bo mam wrażliwy żołądek i źle się po nich czuję:(
OdpowiedzUsuńJuż dawno nie jadam takich rzeczy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ♥♥
Nie oceniam po okładkach
Przyznam że nie jem takich rzeczy- kiedyś, dawno temu czasem to ratowało mnie w pracy. Ale faktycznie bardziej było bez smaku, więc może dlatego odstawiłam...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Raz na jakiś czas lubię zjeść, ale nie znam tych Twoich promozycji :D
OdpowiedzUsuńJa raz na jakiś czas jem takie zupki.
OdpowiedzUsuńNissin ma dosyć smaczne produkty, jednak ja rzadko sięgam po tego typu jedzenie.
OdpowiedzUsuńOjejku jak ja dawno nie jadłam zupek chińskich! Nie znam tej firmy niestety.
OdpowiedzUsuńMiłego wieczoru :)
Takich zupek nie jadlam od czasow gimnazjum! :P
OdpowiedzUsuńOj, zjadłam w życiu tych zupek sporo, może nie są najzdrowsze, ale przydatne w wielu sytuacjach:-)
OdpowiedzUsuńNie jem takich zupek.
OdpowiedzUsuńAle dawno nie jadłam takich zupek, chyba lata już.
OdpowiedzUsuńO matko, jak jak ich dawno nie jadłam ;-)
OdpowiedzUsuńOj, bardzo, bardzo dawno nie jadłam ☺☺
OdpowiedzUsuńTych nie znam. Rzadko jadłam chińskie zupki, bo źle się po nich czuję.
OdpowiedzUsuńIndomies? I love it.
OdpowiedzUsuńHave a wonderful day
Od czasu do czasu zdarza mi się zjeść taką zupkę, zwłaszcza na wyjazdach. Może się skuszę na tą Nissin.
OdpowiedzUsuńJa już dawno nie jadłam takich zupek
OdpowiedzUsuńTeż gotuję w domu od podstaw, czasem sięgam po frytki, chińskie zupki odpadają, ale tę o smaku kimchi spróbowałabym, wygląda smacznie :)
OdpowiedzUsuńJedyną zupką chińską jaką jem jest czerwony Vifon ;D
OdpowiedzUsuńWitaj pięknym majem
OdpowiedzUsuńTak powinnam napisać, ale czy rzeczywiście mamy piękny i słoneczny maj?
Dlatego w te niektóre szare, deszczowe dni chętnie z gorącym kubkiem zupy zawijam się w koc. Ale czy byłaby to chińska zupka? Pewnie nie. Niestety od kilkunastu lat muszę unikać pewnych składników. Cóż łatwo nie jest...
Życzę dużo słońca i ciepła
Kiedyś często jadam zupki chińskie, ale gdy naczytałam się w necie o ich szkodliwości, to dałam sobie z nimi spokój.
OdpowiedzUsuńDawno juz nie jadlam takich zupek chinskich, kiedys to sie zajadalam prawie codziennie... :P
OdpowiedzUsuńLubię chińskie żarcie :D
OdpowiedzUsuńU nas najbardziej lubimy MAMA instant noddles o smaku Tom Yum i NONGSHIM Instant Shin Ramyun ktore sa bardzo ostre : ) i my je w garnku gotujemy :)
OdpowiedzUsuńNie lubię zupek chińskich - owszem, raz na jakiś czas sobie na nie "pozwolę", ale z założenia omijam tak niezdrowe jedzenie ;)
OdpowiedzUsuńJa jak ognia unikam takich rzeczy :D
OdpowiedzUsuńNie jadam takich zupek, dla mnie to zupełnie bezwatrościowy produkt
OdpowiedzUsuń