Strony

piątek, 3 marca 2023

Okonomiyaki YO, czyli japońskie placki w Katowicach

W Katowicach jestem częstym gościem. Jeżdżę tam na zakupy, do teatru czy na dyskotekę. Wiadomo, że nikt nie lubi bawić się na pusty żołądek. Dlatego zawsze wybieram się na obiad. Wielokrotnie padało na Okonomiyaki Yo. Dlaczego? Ponieważ oferują dania kuchni japońskiej, które nie są sushi. Lubię sushi, ale mogę je zjeść w moim mieście rodzinnym. Natomiast okonomiyaki, karaage czy omuraisu tutaj nie zamówisz. Dlatego zawsze staram się odwiedzać miejsca, których u mnie nie ma. 
Ja zamówiłam okonomiyaki w stylu Hiroshima z wieprzowiną. Czym sie charakteryzuje? Tym, że w przeciwieństwie do tych z Osaki zawiera yakisobę. Były przepyszne. Owszem nie pobiły tych od Yaki Kingu. Co nie zmienia faktu, że jest to bardzo dobry kawał "placka". Mięsny dodatek, soczysty, makaron sprężysty, nie stracił struktury po obróbce cieplnej. Nie żałowano sosu, majonezu oraz płatków katsuboshi. Jeśli nie jesteście fanami tego ostatniego (jak ja) poproście bez. Ja niestety zapomniałam i musiałam niezbyt estetycznie je ściągnąć.
Tutaj możecie zobaczyć etapy powstawania okonomiyaki. Kucharz przygotowuje potrawy na wielkiej metalowej płycie. Jeśli usiądziecie przy "barze" to zobaczycie jak powstają Wasze dania od "a" do "z". Prawda jest taka, że możecie dodać "dodatki" jakie tylko macie ochotę. U mnie była to wieprzowina, ale może być to także kurczak bądź ośmiorniczki baby. Wybór zależy od Was.
Natalia zamówiła ramen - kurczak w panko (37zł). Był na serio smaczny. Jajko przygotowano na miękko, czyli tak jak lubimy. Makaron cienki, sprężysty. Wywar aromatyczny. Dużo dodatków, nieco za dużo kurczaka. Chociaż on był przygotowany bez zarzutu. Był chrupiący za sprawą panko a wnętrze soczyste. Mam zastrzeżenie do formy podania. Miseczka była na serio mała, w ten oto sposób toppingi niebezpiecznie balansowały na granicy wypadnięcia z naczynia. Utrudniało to jedzenie. O wiele lepiej prezentowałby się w misce o większej średnicy.
Przed daniami głównymi zamówiliśmy przystawki: gyozę z krewetkami (27zł/6szt) oraz kaarage (25zł). Były one fenomenalne. Delikatnie chrupiące z dużą ilością farszu. Idealnie komponujące się z sosem sojowym. Natomiast kurczak był również bardzo dobrze przyrządzony. Przyjemnie soczysty w środku i bardzo chrupiący z zewnątrz. W połączeniu z majonezowym sosem to mistrzostwo świata.
Nie mogłyśmy zrezygnować z deseru. Na stół wjechały orzeźwiające lody matcha. Idealne na ciepłą pogodę. Niezbyt gorzkie, delikatne w smaku przełamane słodyczą fasoli azuki. 
A do picia zamówiłyśmy Kirin. Podane dobrze schłodzone. Jedynie do czego się "przyczepię" to podane szklanki sygnowane nazwą "Żywiec", dziwne zachowanie zwłaszcza, że w gablocie widziałyśmy te z nazwą zamówionego przez nas piwa.
A i warto wspomnieć, że przed zamówieniem otrzymałyśmy czekadełko w postaci prażynek krewetkowych. Niby nic, ale obecnie takie zachowanie jest rzadkością w restauracjach. 
A tutaj już zdjęcia z innej wizyty w Okonomiyaki Yo. Na przystawkę oczywiście wjechała gyoza tym razem z wieprzowiną (23zł/6szt). Nie różniące się wykonaniem od wersji z krewetkami. Ponownie bardzo dobra pozycja. Do picia tym razem zamówiłyśmy gorące napoje: matcha latte i herbata jaśminowa, które bardzo dobrze komponowały się z potrawami. 
Mój butadon (32zł) to porażka. Dawno nie jadłam tak suchej potrawy. Mięso było przesmażone, bez smaku. Nie wyczułam ani słodyczy ani ostrości. Całość była mdła. Sosu również było niewiele. Ryż smaczny. Co nie zmienia faktu, że ponownie nie zdecydowałabym się na tą pozycję.
Natalia zamówiła ramen- grillowane warzywa. Również podana w za małej misce. Postanowiłyśmy to zignorować, ponieważ ramen na serio nam smakował. Wywar był aromatyczny, makaron jędrny, a toppingi chrupiące. 

Mam zastrzeżenia to do braku cen na stronie internetowej. Bardzo irytująca praktyka dodania menu bez informacji ile zapłacimy za daną pozycję. Wnętrze nieco nie w moim guście, ale urządzono je w jednym stylu, wszystko do siebie pasuje. Plus za nie za głośną muzykę. Bez problemu można ze sobą porozmawiać nie krzycząc przy tym na siebie.

Byliście kiedys na okonomiyakach? Jak wrażenia?
ClaudiaMorningstar

21 komentarzy :

  1. Jakie pyszne jedzonko. Chętnie bym sobie tak pojadła.

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie zgłodniałam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jestem z Katowic, ale nie słyszałam o tym lokalu. Nie są to raczej moje smaki, ale na wszelki wypadek zapisuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak to wszystko pysznie wygląda. Szkoda, że nie wiedziałam o tym miejscu kiedy byłam z wizytą w Katowicach :) Może następnym razem :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Sympatyczne miejsce i ciekawe jedzonko. Coś innego.To co mi sie bardzo podoba to odkryta kuchnia.
    Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
  6. O matko, a ja mam tak blisko. Koniecznie muszę spróbować.

    OdpowiedzUsuń
  7. ...interesting food that I'm not familiar with!

    OdpowiedzUsuń
  8. O kurczę! Ale ciekawie wygląda to jedzonko. Chętnie bym spróbowała :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Muszę spróbować. Dzięki za polecajkę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawe potrawy, lubię azjatyckie smaki. Chętnie zjadłabym lody matcha. Na okonomiyakach jeszcze nie byłam, ale lubię ramen. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Patrząc na te zdjęcia, żałuję, że mam tak daleko do Katowic ;<

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo egzotycznie i zarazem apetycznie to wygląda, my czasami zamawiamy sushi, ale takich atrakcji u mnie brak, a szkoda...

    OdpowiedzUsuń
  13. Smacznie te placki wyglądają :). Też bym chętnie spróbowała.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ciekawe ile wspólnego z tradycyjną Japońską kuchnią mają te dania. Ostatnio czytałam że w menu Japończyków mało było mięsa, a w tych restauracjach ciągle widzę wieprzowina, kurczak i smażone rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo ciekawe dania, z chęcią bym spróbowała każdego z nich 😊

    OdpowiedzUsuń
  16. Wszystko na zdjęciach wygląda smakowicie. Chętnie bym większość potraw wypróbowała, ale niestety w moim mieście nie ma tego typu restauracji. A szkoda...

    OdpowiedzUsuń
  17. Szkoda, że w moim pobliżu nie ma takich restauracji - wszystko wygląda smakowicie!

    OdpowiedzUsuń
  18. Nigdy nie jadłam japońskich placuszków, ale spróbowałabym z przyjemnością :)
    Pozostałe dania są również ciekawe i warte poznania, ale te z krewetkami nie są dla mnie. Jestem uczulona na owoce morza i niestety dużo smaków mnie omija.
    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Nigdy nie byłam na okonomiyakach- pierwszy raz o tym słyszę.
    Rzeczywiście, te potrawy powinny być podawane w większych miseczkach- niefajnie wygląda to w knajpie, gdy dostajesz jedzenie w zbyt małym naczyniu.
    Placuszka i kurczaka, chętnie bym spróbowała :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  20. Ale naorbiłaś mi apetytu, zwładszcza na ramen

    OdpowiedzUsuń
  21. patrząc na zdjęcia zrobiłam się głodna!

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka