Strony

sobota, 28 maja 2022

CHOI'S Korean Chicken & Cupbop - Bagatela Area

I ostatni post z naszej babskiej majówki w Krakowie. Po przepysznym lunchu w Cafe Manggha, słodkiej bubble tea w Bubble Kingdom przyszedł czas na koreańskiego kurczaka. Wybór padł na CHOI'S Korean Chicken & Cupbop - Bagatela Area, który słynie ze smażonego kurczaka. 
Zamówiłam "dak dori tang" (29zł), czyli gulasz z kurczaka. Danie, które jadłam po raz pierwszy w życiu, więc nie mam porównania z innymi lokalami. Mi smakowało. Duża ilość soczystego mięsa. Ziemniaki miękkie, a jednocześnie nierozgotowane. Duża porcja. Sos delikatnie pikantny, dobrze doprawiony. 
Do zamówienia dobrałam pierogi z wieprzowiną (10zł/4sztuki). Były one bardzo chrupiące. Dobry stosunek ciasta do farszu, którego po prostu było dużo. Z wyczuwalnym mięsem, dobrze doprawionym.
Natalia zdecydowała się na "soy cupbob original" (25zł). Było na serio smaczne. Pikantny i jednocześnie miękki kurczak to duży atut tego dania. Miękki ryż. Sos paprykowy nie za ostry. Po wymieszaniu tworzyły bardzo przyjemny mix.
Klaudia zamówiła podobne danie co Natalia tylko w wesji fusion- "soy cupbob" (25zł). Również wypadło rewelacyjnie. Było łagodniejsze od poprzednika. Kurczak chrupiący. Sos europejski delikatny.
Patrycja natomiast zamówiła chees ning chicken (27zł). Danie nie smakowało jej ani moim koleżankom, które go spróbowały. Uważały, że posypka smakuje jak cheetosy serowe i zupełnie nie pasuje do mięsa. Mi osobiście ona smakowała, więc wydaje mi się że to kwestia gustu. Było także ono za suche, a sama panierka za twarda i trudno się ją gryzło. Z tym zarzutem muszę się zgodzić. Co do ryżu nie było zastrzeżeń.

Mam zastrzeżenia do jeszcze jednej rzeczy. Mianowicie do każdej pozycji dawany był dodatek: poszatkowana kapusta z papryką. Nie wiem co to miało być, ale bardzo śmierdziało octem, było niesmaczne i nie dało się tego jeść. Wszystkie cztery paczuszki niestety wylądowały w koszu.

Był także mały wybór napoi (pepsi/miranda/7up). Nie było także soju. Wydaje mi się, ze to kwestia czekania na zaopatrzenie, ponieważ w menu jest większy wybór.
Choi's Korean Chicken jest barem. Prostym, surowym pozbawionych ozdób czy smaku wnętrzu. Ma za to fajny ukryty ogródek. Bluszcz na kamienicy robi wrażenie i cieszy oko. Nie znajdziecie tutaj ceramicznych talerzy, a posiłki je się na jednorazowej zastawie oraz plastikowymi sztućcami. Obsługa miła, wie co sprzedaje. Ceny są optymalne. Możecie także zamówić posiłek do domu poprzez aplikacje (ubereats,pyszne,wolt,bolt,glovo) a także zabrać dania na wynos.

Gdzie wpadacie na smażonego kurczaka?
ClaudiaMorningstar

czwartek, 26 maja 2022

Bubble Kingdom, czyli bubble tea, które pokonało mojego faworyta

Lubię bubble tea. Napój dla mnie idealny. Może być podany na ciepło bądź zimno, wypity w lokalu bądź wzięty ze sobą na wynos a także ma szereg różnych wariacji smakowych. Dopóki nie poznałam Bubble Kingdom to najsmaczniejsza w Polsce była w Baguette Mi a na drugim miejscu w KuKu Taiwanese Food & Bubble tea. Lubię także tą od TianFun ale po ostatnim skandalu z nimi w roli głównej nie wiem co myśleć. Oskarżenia są dość poważne. I to nie tylko ze strony jednego pracownika. W Berlinie smakowała mi ta od Tudo, która mieści się tuż obok Zoo.
Piłyśmy dwa warianty smakowe. Dla mnie jako fanki grejpfruta - herbata z grejpfrutem (20zł/5E). Dziewczyny zamówiły po "królewskiej pomarańczy" (20zł/5E). Podoba mi się to, że po zamówieniu dostajemy produkt do skosztowania, dzięki temu możemy zmienić słodkość naszej herbaty. Moja wersja smakował była słodka a jednocześnie nieco gorzkawa za sprawą grejpfruta. Cudowna. Również "żelki" były dobrane idealnie. Wersja dziewczyn słodsza od mojej, było czuć słodycz pomarańczy. Bardzo podobało mi się to, że w bubble tea znajdowały się duże plastry świeżyć owoców. Nie jest to niestety norma. Bubble Kindom ma  także program lojalnościowy:10 pieczątek=napój gratis. Wydaje mi się, że to norma w tego typu miejscach. Obsługa była miła oraz uprzejma. Szybko przygotowała nasze napoje, nie było trzeba na nie długo czekać. 
Oprócz różnych wariantów bubble tea miejsce sprzedaje dania z ryżem bądź makaronem. Do spożycia na miejscu bądź zabraniu na wynos. Możecie zamówić ich produkty przez aplikację (pyszne,wolt,boly,glovo,ubereats). Myśmy się nie skusiły, ponieważ później szliśmy na koreańskiego kurczaka, o którym będzie sobotni post, więc wyczekujcie go.
Co do lokalu jest bardzo mały, mieszczą się tam raptem trzy stoliki. Z drugiej strony bardzo podoba mi się wnętrze. Jest kolorowe, a na ścianach wiszą reprodukcje Vincenta Van Gogha. Możemy podziwiać jego autoportrety, "Słoneczniki" czy "Taras kawiarni w nocy." Lubię twórczość tego malarza, więc przyjemnie sączy się herbatę w otoczeniu jego dzieł.

Jakie jest Wasze ulubione miejsce z bubble tea?
Claudia Morningstar

wtorek, 24 maja 2022

Café Manggha, czyli najlepsze miejsce z kuchnią japońską w Krakowie

Dziewczęcą ekipą pojechałyśmy na majówkę do Krakowa. W planach oczywiście zabawa, koło młyńskie i lot balonem widokowym, ale dzień wycieczki zaczęliśmy od czegoś innego. Mianowicie na początek poszłyśmy coś zjeść. Nie można  przecież zwiedzać na pusty żołądek. Wybór padł na Cafe Manggha, kawiarnię położoną w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha, które jest idealnym miejscem na śniadanie, lunch czy deser w miejscu z klimatem i widokiem na kwitnącą sakurę, Wawel oraz Wisłę. Polecam zrobić wcześnie rezerwację (jak my), bo kolejki w oczekiwaniu na stolik są długie.
Tak wyglądają część naszych posiłków. Zobaczcie jakie są one kolorowe oraz jak gustownie je podali. Drewno, przepiękna ceramika. Cudo.
Tak wygląda moje danie główne. Skusiłam się na lunch set rybny (35zł) składającego się z łososia, miso, kiszonek oraz ryżu. To było fenomenalne. Ryż klejący się, fasolka edame miękka. A łosoś był cudny. Delikatny w smaku z przepysznym słodkim sosem, który śni mi się po nocach. Zupa była natomiast bardzo aromatyczna, smak cudownie podkreślają glony.
Zamówiłam także gyozę z wieprzowiną (24zł). Fenomenalne ciasto z dużą ilością mięsnego farszu. Dorze doprawionego. Ciasto zostało charakterystycznie przysmażone.
Jako wielka fanka onigirii nie mogłam go nie zamówić. Do wyboru było kilka wersji smakowych (rybna, mięsna, wege). Ja natomiast zdecydowałam się na farsz z łososiem (11zł). Otrzymacie dobrze zapakowaną kanapkę z instrukcją obsługi jak ją otworzyć. Dzięki foli możecie zabrać ją na wynos i nie martwić się, że ubrudzi Waszą torebkę. Ryż miał odpowiednią strukturę, a dzięki płatkowi norii wygodnie ją utrzymamy w dłoniach. Z farszu natomiast nie byłam zadowolona: mimo że był on dobrej jakości to stanowczo za suchy. Niekwestionowanym numerem 1 w kwestii ryżowych kanapek pozostaje Niigata Onigiri.
Do picia zamówiłam drinka alkoholowego "Choya Sprits" (20 zł). Słodki a jednocześnie orzeźwiający. Lekki i gaszący pragnienie. A na deser wzięłam ciasto czekoladowe (15zł). Było fenomenalne. Jeśli tak jak ja kochacie słodkie i czekoladę to wybór doskonały. Nieco ciążka pozycja z słodkim kremem i ciemnym biszkoptem. Jednym słowem idealna pozycja dla czekoladożerców. 
Natalia zamówiła chirashi zushi z krewetkami (32zł), czyli ryż z dodatkami. Ryż przyjemnie kleisty z dużą ilością dodatków. Krewetki soczyste a inne elementy dania doskonale ze sobą współgrały. Były różnorodne. Na talerzu znalazły się grzyby, kiszonki, rośliny strączkowe oraz kawior.
Patrycja nie je ryb, więc zamówiła lunch set mięsny (32zł). W związku z tym oddała mi swoją zupę, którą z miłą chęcią zjadłam. Była przepyszna. Ryż i dodatki były identyczne jak w moim daniu głównym. Kurczak w sosie teryiaki soczysty, nie był przesmażony jak często się zdarza z tego rodzajem mięsa, sos słodki. Sałatka harusane (23zł) od Klaudii również dobrze się prezentowała. Makaron sprężysty, smak zawdzięczała sosie sojowym. Tofu dobrze usmażone. Jako typowy mięsożerca nie moje klimaty, ale smaczne danie.

Nie mogę nic złego powiedzieć na obsługę. Była pomocna, szybko wydała nam nasze zamówienia. Podzieliła nasz rachunek na dwa paragony. Nie było z tym najmniejszego problemu. Cenowo nie wyszło to drogo, zwłaszcza, że to kuchnia japońska położona w Krakowie. Za lunch set rybny (35zł), gyozę (24zł), drinki alkoholowe (3*20zł=60zł), onigiri (11zł), ciasto czekoladowe (2*15zł=30zł), chirashi zushi (32zł), lunch set mięsny (32zł), domowa lemoniada (12zł), sałatka harusane (23zł), butelka wody Kina (6zł) zapłaciłyśmy 265zł. Posiłek warty każdej gotówki.

Byliście może w tym miejscu? Którą pozycję szczególnie polecacie?
ClaudiaMorningstar 

piątek, 20 maja 2022

Arirang, czyli koreańska restauracja w samym sercu Warszawy

I ostatnia relacja z wielkanocnego wypadu do stolicy. Po grillu w Mei oraz udanych zakupach w WawaMart przyszedł czas na pożegnalną kolację. Wybór był prosty: Arirang. Dlaczego? Po pierwsze ze względu na lokalizację. Restauracja mieści się w centrum Warszawy, zaraz obok Pałacu Kultury i nauki, więc miałyśmy blisko na pociąg. Po drugie była otwarta w Wielkanoc i to od 12-stej.  A po trzecie słyszałyśmy dobre opinie o tym lokalu, więc postanowiłyśmy skonfrontować je z rzeczywistością. 
Na początek zamówiłyśmy jeyuk grill, czyli wieprzowinę z kalmarami i warzywami w ostrym sosie (100zł). To było cudowne. Sos przyjemnie ostry, dużo soczystego mięsa i owoców morza. Dobrze doprawione 
Jak już pewnie się zorientowaliście wzięłam swoje ulubione danie, czyli chajangmyun (40zł). Wypadło doskonale. Lepiej niż w Mei a prawnie na równi jak z Doma. Sos z czarnej fasoli był genialny, nie żałowali go tak samo jak mięsa. Makaron sprężysty, nierozgotowany. Jajko takie jak lubię. W formie, która mi najbardziej odpowiada. Wolę, gdy w daniach są one "sadzone" niż ugotowane.
Natalia zamówiła tempura roll (45zł). Bardzo dobrze skręcona. Ryż odpowiednio zaprawiony, kleisty. Dodatków w rolce odpowiednia ilość. Dało się bez problemu poczuć ich smak. Jak zawsze wszystko w dobrze zrobionej tempurze smakuje lepiej. Już nawet nie zdziwiła mnie ta "mini salatka z dressingiem," położona obok imbiru i wasabi. Mam wrażenie, że jest to must have w koreańskich restauracjach serwujących sushi.
Na deser skusiłam się na hottok (9zł). Pierwszy raz spotkałam się aby podawać go z truskawkami, ale był bardzo smaczny. Gorący, bo robiący na bieżąco, słodki, aromatyczny i pachnący. Z dużą ilością orzechów. Cynamonowy.
I ostatnim punktem, które zamówiłyśmy były herbaty. Natalia zamówiła z lotosem (8zł), smaczna i aromatyczna ale to moja morelowa (10 zł) to był sztos. Była po prostu fenomenalna. Delikatna z wyczuwalnym smakiem moreli.
Gdy wchodziłyśmy do restauracji o 12-stej to byłyśmy same, natomiast kilka minut później zebrał się tłum gości. Lokal był tak oblegany, że na dworze zrobiła się kolejka na kilkanaście osób. Co mnie zdziwiło to to, że obsługiwała nas jedna kelnerka. Nikogo oprócz jej i kucharzy (z obsługi) nie było. To dziwne, bo kelnerka zajmowała się wszystkim. Co do cen. Za to wszystko zapłaciłyśmy 223 zł, z czego 20 zł poszedł na serwis. To jakaś nowa moda? Byłyśmy w dwójkę w Mei- serwis, na kawie w Cava w Złotych Tarasach- serwis. Dość to dziwne i denerwujące. Jeszcze rozumiem dużą grupę, ale dwie osoby. O ile pamiętam kelnerzy dostają wynagrodzenie a napiwki są dobrowolne. Nie mówię, że bym nie dała jak jestem zadowolona z usługi, ale takie narzucanie wydaje mi się, że nie jest w porządku.

A Wy co myślicie o opłacie serwisowej?
ClaudiaMorningstar

środa, 18 maja 2022

Mei, czyli najlepsza restauracja koreańska na Solcu

Mei to koreańska restauracja, która podobnie jak sklep WawaMart mieści się w Centrum Arkada. Nie ma problemu ze znalezieniem tego miejsca. Menu jest dość obszerne. Oprócz grilla zjemy tutaj również zupy, dania główne z ryżem oraz makaronem oraz japońskie sushi. 
Na początek wraz z Natalia zdecydowałyśmy się na bulgogi grill (90zł). Zestaw do samodzielnego grillowania, w razie nieznajomości przyrządzania dania obsługa chętnie pomoże. Dobrej jakości mięso wołowe. Sos w smaku przepyszny nieco słodki, ale nie za słodki. Idealny do mięsa. Danie idealne dla nie-wegan.
Do grilla oczywiście dostaliśmy banchan, czyli koreańskie przystawki. W miseczkach widzicie ogórki na ostro, ogórki nieco maślane oraz algi. Najbardziej przypadły nam zielone warzywa z papryką.
Zamówiłyśmy także yaki gyoza (17zł/5szt) podawane z sosem sojowym. Były one całkowicie usmażone na głębokim tłuszczu. Chrupiące. Z dużą ilością dobrze doprawionego farszu.
Natalia zamówiła bibimbap (42zł), czyli jedno z najbardziej popularnych dań w Korei. Ryż smaczny, podobnie jak wołowina. Sosu odpowiednia ilość. Nie było go ani za dużo ani za mało. Jajko idealnie usmażone. Moje jedyne zastrzeżenie to miska w której je podano. Niewygodnie się z niej jadło. 
Ja tradycyjnie zamówiłam jajangmyeon, które w Mei widnieje pod nazwą zengbang zazang (38zł). Było fenomenalne, chociaż nie pobili tego, które jadłam w Doma. Makaron sprężysty z dużą ilością smacznego sosu, wołowina dobrze doprawiona a jajko takie jakie lubię najbardziej. 
Do picia skusiłyśmy się na smaczną zieloną herbatę z wiśniami (12zł/imbryk). Dobrej jakości, zalana wodą w odpowiedniej temperaturze. Delikatny smak, który idealni komponował się z deserem.
Zwieńczeniem posiłku było mochi (18zł). Bardzo świeże i kleiste. Zdziwiło mnie to, że polano je sosem czekoladowym, ale smakowało mi to połączenie jako fance czekolady.

Za 2 imbryki herbaty, pierogi, grilla, bibimbap, jajangmyeon, mochi oraz serwis (8% rachunku: 22zł) zapłaciłyśmy 251 zł.
Podoba mi się wnętrze. Jest zrobione ze smakiem, króluje cegła oraz miedź. Jedząc posiłek nie musimy się martwić, że ubrudzimy swój płaszcz czy torbę, ponieważ bez problemu zmieścimy je w schowkach ukrytych w pufach.

To nie moja pierwsza wizyta stacjonarnie w tej restauracji. Poprzednio byłam tylko na alkoholu. Piłam soju winogronowe (40zł/butelka) oraz colę w małej szklanej butelce (6zł/0,25ml). Również obsługa była bez zarzutu.

Byliście kiedyś w Mei? Które danie smakowało Wam najbardziej?
ClaudiaMorningstar

poniedziałek, 16 maja 2022

Wawa mart, czyli koreański sklep w Warszawie

Uwielbiam Solec. Mają tam Mei, gdzie można zjeść przepysznego koreańskiego grilla  oraz Muzeum Azji i Pacyfiku, gdzie nacieszysz oczy. Dzielnica zarówno z czymś dla ciała jak i dla duszy. Niewielki sklep położony jest w Arkadach, pasażu handlowym w którym znajdują się różnorodne sklepy i gastronomia.
No to zaczynamy od słodkich napoi, tak wiem, że są niezdrowe ale za to jakie smaczne. Z całą pewnością mogę polecić mogu o smaku liczi, oranżade melonową z charakterystycznym otwarciem, napój gruszkowy hatai z kawałkami owoców. Z herbat dobrym wyborem jest ta z yuzu. A pełnoletni niech sięgną po soju zwłaszcza grejpfrutowe bądź winogronowe. Czego unikać? Kawy BTS. Zdecydowanie za gorzkie i za mocne. Ładne opakowanie z pięknymi chłopcami ale to tyle.
Zupki i dania instant to mój kolejny niezdrowy grzeszek. Wprost uwielbiam chapaghetti od Nongshin albo Shinramen. 
Czas na przekąski, które są nieodłącznym elementem oglądania każdej koreańskiej dramy. Oni jedzą i Ty się robisz głodny. Normalne. Z łatwością zjesz Pocky, KitKat (polecam te o smaku sake oraz kasztanów). Wolisz słone przekąski? Nic nowego. Chrupki, natchosy i chipsy także znajdują się na sklepowych półkach. 
Dla osób lubiących gotować mam dobrą wiadomość. Kupicie tutaj wszystkie podstawowe produkty, których potrzebujecie. Mąki, ryże i różnego rodzaje sosów oraz przyprawy.
Spójrzcie na tą ilość mrożonek. I tą różnorodność. Są lody, mięso, słodycze oraz gotowe wyroby garmażeryjne. Sklep wysyła swoje produkty, także te, które muszą być odpowiednio zabezpieczone przed wysoką temperaturą. Dzięki specjalnym wkładom chłodzącym bez problemu możemy się cieszyć mrożonymi ciastkami z orzechami, nie zmienią one swojej konsystencji ani się nie popsują.
Jak widzicie wybór jest dość spory. Oprócz artykułów spożywczych kupimy tutaj grilla, naczynia a nawet urocze skarpetki. Ceny przeciętne, takie jak wszędzie. Obsługa miła. Nie mam zastrzeżeń do lokalizacji.

Który koreański sklep powinnam kolejny odwiedzić?
ClaudiaMorningstar
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka