W zwiedzaniu miasta najbardziej lubię poznawać ciekawych ludzi, podziwiać architekturę czy kosztować kuchni z różnych stron świata. W tym przypadku wybór padł na kuchnię tajwańską. Kuku Taiwanese Food&Bubble tea oferuje przystawki, pierożki, dania główne czy zupy a wszystko to przy kompanii importowanego piwa i napoju na bazie zielonej herbaty.
Na początku prezentacja dań głównych. Dla mnie Ostra zupa Sha-cha&sezam z makaronem (34zł). Idealna pozycja dla mnie, jako fanki bogatych zup. Nieco tłusty wywar z przyjemną nutą ostrości. Makaron sprężysty. Jajko sadzone usmażone w punkt. Smażone tofu dobrze doprawione. Duży punkt dla pierożków, które były fenomenalne. Odpowiednie ciasto, smaczny farsz, dobrze zachowana forma. Koleżanka zamówiła kotlet wieprzowy z ryżem (35zł). Mięso odpowiednio wysmażone, soczyste a nie suche a panierka chrupka. Dobre dodatki: kimchi ostre i chrupiące, pierożki identyczne jak w zupie, jajko również trzymało poziom. Ma zastrzeżenie do suchości dania. Brakowało jej sosu do tej potrawy. Reszta bez uwag.
Tajwańskie pierożki won ton z mięsem (26zł/7sztuk) były fenomenalne. Uwielbiam dobrze ulepione pierogi a te były palce lizać. Ciasto delikatne, cienkie. Dużo dobrze doprawionego farszu. Wszystko doskonale komponuje się z sosem chili. Nadaje daniu głębi.
W międzyczasie kelnerka przyniosła przystawki. Zamówiłyśmy dwie: jedną wegetariańską a drugą nie. Smażony kalafior (13zł) chrupiący, idealna przekąska do piwa. Chociaż nieco za słona. Bardzo po niej chce się pić. Natomiast smażone krewetki (28zł/4sztuki) cudowne. Chrupiące za sprawą panierki na zewnątrz i miękkie oraz soczyste w środku. I co najważniejsze zostały oczyszczone. Dobrze łączą się z majonezowym sosem.
A do picia oczywiście bubble tea. Jako fanka taro zamówiłam: bubble tea z cukrem trzcinowym i mlekiem taro (17zł). Była fenomenalna. Słodka, delikatna z przepyszną tapioką. Natalia zdecydowała się na herbatę o smaku mango (16zł). Przyjemnie orzeźwiająca z kawałkami owoców.
Lokal dość mały. Mamy kilka stolików z wysokimi krzesłami. Menu dostosowane również dla wegetarian. Obsługa miła (mówiąca także po angielsku), czas wydawania szybki. Niewątpliwą zaletą jest położenie restauracji na rynku i możliwość dowozu do domu. W restauracji możemy także kupić tajwańskie przekąski, ale ich ceny są wysokie.
ClaudiaMorningstar
Gdybym była w Krakowie, wybrałabym się tam. Wszystko wygląda smakowicie, uwielbiam próbować nowe dania! Uwielbiam też bubble tea <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :))
Te dania wyglądają naprawdę smacznie. Aż zrobiłam się głodna.
OdpowiedzUsuńJa chyba bym się nawet samą zupą najadła, chociaż całość wygląda bardzo aptetycznie.
OdpowiedzUsuńAle dania wyglądają apetycznie! Bardzo zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńMila blog
Nie mogę patrzeć na to, głodna się zrobiłam. :D
OdpowiedzUsuńOj ! Popróbowałabym i ja tych pyszności ! Potrawy wyglądają pięknie. Przyznam się, że prawie 30 lat temu jadłam podobne danie z jajkiem sadzonym w Krakowie w drogiej restauracji, której nazwy nie pamiętam. Pewnie już jej dawno nie ma, bo wszystko się zmienia. Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńJejku, ubolewam nad tym, że w mojej okolicy nie ma żadnego lokalu z taką kuchnią :(
OdpowiedzUsuńDania prezentują się bardzo smakowicie :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Lata nie piłęm buble :D
OdpowiedzUsuńzaciekawił mnie ten post, na razie nie mam w planach odwiedzin w Krakówku, ale to miejsce brzmi bardzo ciekawie i smacznie :)
OdpowiedzUsuń