Strony

poniedziałek, 28 listopada 2022

Usagi Cafe, czyli najsłodsza kawiarnia w Warszawie

Na otwarcie Usagi Cafe czekałam z niecierpliwością. Uwielbiam kawiarnie, które mają temat przewodni, motyw bądź skupiają się na produktach z danego rejonu. W tym przypadku lokal inspiruje się japońskimi klimatami, więc oprócz kawy, matchy czy liściastej herbaty znajdziemy tutaj onigiri bądź fruit sando.
Na początek zamówiłqm hinode tea na zimno (18zł) oraz ichigo sando (17zł), a Natalia Chili carrot latte (23zł) i sernik kajmakowy (16zł). Za tę część posiłku zapłaciłyśmy 74 zł.
Hinode tea jest delikatna,  nieco ziołowa w smaku. Swój kolor niebieski kolor zawdzięcza klitorii. Natomiast gdy dodamy do niej odrobinę cytryny zmieni swoją barwę na różową. Kanapka była smaczna, chociaż nie była to klasyczna wersja tej potrawy. Dlaczego? Za sprawą pozostawionej skórki od chleba, którą powinno się odciąć jak i dodanie mascarpone do bitej śmietany. Jednak nie zmienia to faktu, że pieczywo było miękkie a wnętrze udane. Kawa od Natki była słodka, intensywna, z marchewkowym posmakiem. Chili nie wyczułyśmy. Natomiast sernik był delikatny, kremowy i rozpływający się w ustach. Zwróćcie uwagę na detale, talerzyki ozdobione są króliczymi łapkami, a słomki są szklane. 
Po chwili domówiłyśmy onigiri od Niigata Onigiri. Miejsce, które znam i lubię. Nic więc dziwnego, ze musiałyśmy je zamówić. Spośród 4 wersji zdecydowałyśmy się na tuna mayo i inari. Jak zwykle nie zawiodły. Były olbrzymie, wykonane z dobrze zaprawionego kleistego ryżu, który się nie rozpadał z dużą ilością farszu. A całość nie wypadało sucho. Niebo w gębie. Każda z nich kosztowała 17zł.
A tak wyglądają napoje przygotowane na wynos. W dniu koncertu kolejki do Usagi Cafe był olbrzymie, więc zdecydowałyśmy się na takie rozwiązanie. Zamówiłyśmy dwie usagi latte na ciepło (23złx2+2x1,60zł (opakowanie na wynos)=48,60 zł). Pierwszy raz spotkałam się z takim kolorem kawy. W smaku ciekawa. Słodka, nieco ciężka, nie czuć kawy. Gwiazdkowa posypka urocza. Gdy będę miała okazję to skusze się na nią ponownie. Co ciekawe napoje przygotowane są na mleku sojowym, które można zamienić na owsiane.
Wnętrze moim zdaniem jest cudowne. Zarówno podświetlany neon jak i słodkie grafiki nawiązują do mitu, że króliki mieszkają na księżycu. Jest spójne. Króluje drewno oraz fioletowy kolor. Można go znaleźć na ścianach i obiciach kanap oraz krzeseł, które swoją drogą są bardzo miękkie i wygodne. Wisienką na torcie jest wisząca wisteria. Uwielbiam takie detale. Nadają wnętrzu swoistego charakteru. 

Co mi się nie podobało to to, że zarówno popołudniu w niedzielę jak i w poniedziałek rano część pozycji nie można było zamówić (popcorn latte i fairy milk lawendowe). Wydaje mi się, że w tym przypadku dostawy powinny być większe, bo w lokalu panuje duży ruch. Co do obsługi nie mam zastrzeżeń. Jest miła i uprzejma, a napoje i posiłki są szybko wydawane. Podsumowując Usagi Cafe uważam za miejsce z potencjałem. Ładne wnętrze, smaczne przekąski oraz napoje i kompetentni kelnerzy. Jak popracują nad zaopatrzeniem to wydaje mi się, że miejsce tylko na tym zyska.
ClaudiaMorningstar

czwartek, 24 listopada 2022

Kiseki by Alon, czyli japońska kuchnia w centrum Warszawy

 Nie wiem jak Wy ale przed każdym wydarzeniem muszę być najedzona. Nie lubię robić rzeczy na "głodniaka". Robię się wtedy nerwowa i wszystko mnie irytuje. Nic więc dziwnego, że przed koncertem wraz z Natalką i nowopoznaną koleżanką Weronką postanowiłyśmy coś zjeść. Wybór padł na Kiseki by Alon miejscu położonym w centrum stolicy tuż obok Pasażu Wiecha, w bliskiej odległości od Palladium oraz naszego noclegu.
Karta jest olbrzymia, możemy wybierać przebierać wśród licznych przystawek, rozmaitych dań ciepłych jak i sushi. Nie mogłam zdecydować się na co mam ochotę, więc wybrałam bento box nr 5 (ramen singapurski z krewetką w cieście / gyoza z kurczakiem / łosoś, tuńczyk, maślana sashimi / zupa miso / sałatka yasai/74zł) a do picia czerwoną herbatkę mango i papaja (14zł).
Zaczęłam od ramenu singapurskiego, który okazał się makaronem w delikatnym sosie (bez zupy). Bardzo smaczny, sprężysty, dobry teksturowo. Sałatka prosta ale z japońskim mixem. Sashimi cudowne. Świeże, wykonane z dobrej jakości ryby.
Krewetki w cieście ziemniaczanym cudowne, soczyste w środku i chrupiące na zewnątrz. Gyozy odpowiednio wywarzone. Pierożki z charakterystycznym przysmażeniem z niezbyt grubym ciastem i dobrym farszem.
I na koniec zupka miso. Smaczna, z dużą ilością tofu. Wywar bogaty w smaku, który nie smakował jak woda, co udało się Koku Sushi.
Moja czerwona herbata z papają była fenomenalna, tak samo jak herbata cherry blossom (14zł) od Weroniki. Pachniały fenomenalnie, chociaż zapach szybko się ulatniał. Lemoniada mango (18zł) smaczna, dość kwaskowa z wyczuwalną nutą mango.
Natalia nie była głodna, więc zamówiła niku gyozę (27zł/ sztuk), które podobnie jak w wersji warzywnej były fenomenalne. Z delikatnym ciastem i niesuchym dobrze doprawionym farszem. Za nasze posiłki zapłaciłyśmy 133zł.
Natomiast Weronika zamówiła tempurę z krewetek (79zł/6sztuk). Cena wydaje się wysoka, ale krewetki były olbrzymie. Panierka chrupiąca, nie ociekająca tłuszczem a mięso soczyste. 
Samo wnętrze bardzo przypadło mi do gustu. Dwupiętrowy budynek został urządzony ze smakiem. Dużo drewna, a wielkie szklane szyby nadają charakteru. Spójrzcie na sufit, bardzo podoba mi się zabieg z podwieszanymi kwiatami. Nie zapomniano o udogodnieniach dla osób poruszających się na wózku. Cały parter jest zupełnie płaski, zadbano o odpowiednią ilość miejsca i dobrze dostosowaną łazienkę. Co do miejsc siedzących: był i te przy barze jak i przy klasycznych stolikach z wygodnymi krzesłami bądź kanapami. Obsługa też na medal, jak i szybkość przygotowania i wydawania posiłków. I nikogo nie dziwiły przyklejane cyrkonie po skończonym posiłku. W końcu na koncercie też trzeba pięknie wyglądać.
ClaudiaMorningstar

wtorek, 22 listopada 2022

Tsuru Japan Festival 2022

Po dwóch latach do Rybnika wrócił konwent. Przerwa spowodowana była pandemią Covid-19 i związanej z nią obostrzeniami. Nawet nie wiecie jak się cieszę z tego powodu, że ponownie mogę zawitać do ZST w Rybniku. Tutaj możecie przeczytać więcej o poprzednich edycjach: Aicon 2019Co zjeść na Aiconie oraz Tsuru 2019Co zjeść na Tsuru 2019
Jeśli mówimy o konwencie to nie może braknąć stoisk z mangami. Wybór był dość różnorodny. Można było zaopatrzyć się w japońskie komiksy grozy, isekai czy o szkolnej miłości. Dla każdego coś się znajdzie. Z całego serca polecę serię "Z pamiętnika Zielarki", a jeśli dalej nie wiecie co czytać to odsyłam tutaj.
Był bardzo duży wybór różnych gadżetów związanych z anime. Bez problemu mogliśmy kupić figurki, kubki, plakaty itp. z grafiką ulubionego bohatera. Królowały "mistery boxy". Natalka jako fanka BTS nie mogła się oprzeć i skusiła się na magiczną torebkę za 80 złotych. W środku znajdowała się "lalka Barbie" z Jimin, kubek, plakat, brelok, przypinki oraz naklejki. Wydaje mi się, że warto. Sama kupująca była bardzo zadowolona.
Czy są tu jacyś fani pluszaków? Wybór maskotek był na prawdę ogromny. Mi najbardziej przypadły do gustu "Nocne Furie" oraz Pokemony. Bardziej tradycyjni fani mogli kupić dakimakury, czyli długie podłużne poduszki do spania. Zwykle z motywem z mangi bądź anime. Mój kolega specjalnie po nią pojechał i stał się szczęśliwym posiadaczem poduszki z motywem z Naruto.
Dla fanów słodkości nie mogło zabraknąć różnego rodzaju importowanych słodyczy. Naruto mochi, kit katy w różnych niespotykanych (w Polsce) smakach czy wiśniowe pocky to jedne z wielu przekąsek, które mogliście tam kupić. Ja w szczególności polecam te o smaku japońskiej sake albo melona. Ceny były nieco wyższe niż w sklepie internetowym, ale wszystko dostępne od ręki.
W między czasie zgłodniałam i skusiłam się na onigirii z łososiem (15zł). Było na prawdę ok, chociaż dość małe. Nie był to poziom tych od Niiata Onigiri, które uważam za najlepsze w Polsce, ale to dobra przekąska na mały głód. To samo stoisko sprzedawało także sushi. Lekką przekąskę można było także zamówić w japońskie kawiarence z pokojówkami a popić bubble tea, wybierzcie Pikachu. Przyjemnie słodki.
Oprócz sklepów bez problemu można było znaleźć oryginalnych twórców. A ci na serio byli różnorodni. Ręcznie robiona biżuteria, ozdoby do włosów, lisie/elfie uszka czy fan arty. Gdyby mieć szafę bez dna to kupiłabym wszystko.
Jak widzicie na konwencie można się było przebrać albo ja. Ja założyłam moją yukatę. Wśród pań królowała Yor z Spy x Family a wśród panów wszelkiego rodzaju żołnierze/służby specjalne w pełnym umundurowaniu. Podziwiam, bo przez tłum było ciepło.
Oprócz wystawców dla osób odwiedzających wydarzenie zaproponowano granie w planszówki czy konsole, karaoke, pokaz idolek, warsztaty (np. taneczne, tworzenie ceramiki, malowanie tuszem), panele z prezentacjami na różne tematy (np. o dubbingu, anime, AI) . Sama zdecydowałam się na te o Korei, przyjemnie poprowadzone, chociaż nie dowiedziałam się czegoś nowego. Za długo siedzę w tym temacie. Pod koniec dnia zorganizowano konkurs na najlepszą charakteryzację. Poszłam zrobić sobie zdjęcia w lustrze, które robi zdjęcia. Moim zdaniem taka forma pamiątki jest najlepsza a cena niska (10zł/2 "paski")


Wszędzie można było płacić gotówką, a na większości stoisk kartą czy blikiem. Dobre rozwiązanie, nie trzeba nosić dużej ilości gotówki i martwić się o jej zgubienie. Osobiście nie udało mi się kupić biletu internetowo bądź stacjonarnie, wiec musiałam kupić w dniu wydarzenia. Było to o wiele droższe rozwiązanie (80zł sobota i 20 złotych niedziela) ale alternatywy nie miałam. W mojej opinii warte każdej gotówki. Niestety nie podobała mi się forma organizacji kolejek do wejścia, panował chaos i wiele osób niepotrzebnie stało na mrozie. Ten punkt do poprawki. Innych zastrzeż nie mam. 

Do zobaczenia na przyszłorocznym Aiconie!
ClaudiaMorningstar

sobota, 19 listopada 2022

Dance Workshop with ‘CM’ w Katowicach

Lubię tańczyć mimo tego że mam dwie lewe nogi i absolutne zero wyczucia stylu. Zazwyczaj moje ruchy można zobaczyć na dyskotece, ale nie pogardzę dobrymi warsztatami dla amatorów. Jakiś czas temu dowiedziałam się, że w Katowicach odbędą się warsztaty taneczne Cheoncheonhi z "CM", przyznam się że nic mi to nie mówi, ale z opisu dowiemy się, ze choreograf współpracował z SHINee,ZE:A,MBLAQ, TEEN TOP,Block B(P.O),OH MY GIRL(YooA), Weki Meki(최유정, 루아). Dość duży dobytek artystyczny. Każdy z uczestników otrzymał certyfikat z ukończeniem warsztatów. Może w ramkę w tego nie oprawię, ale na pewno jest to miła pamiątka przypominająca o tym spotkaniu. 
Spotkanie trwało dwie godziny. Ceny różniły się w zależności od opcji, którą wybraliśmy i kiedy je kupiliśmy. W pierwszej puli kosztowały one 100 złotych  (wraz z torbą powitalną) bądź  120 złotych (wraz z torbą powitalną i K💜LOVE K-POP PARTY), natomiast w drugiej odpowiednio 115 złotych i 135 złotych. Cena nierujnująca portfela.
Po sprawdzeniu listy obecności, krótkiego zapoznania przeszliśmy do samych zajęć. Bałam się, że będę zawyżać średnie wieku ale były zarówno osoby starsze jak i młodsze. Atmosfera była super, bardzo przyjazna i mimo początkowej tremy na serio się super bawiłam. Trener dawał liczne wskazówki i wielokrotnie powtarzał kroki. Tańczyliśmy do Señorita autorstwa Camillii Cabello. Przyjemna dla ucha piosenka, ale mam nadzieję, że następnym razem będziemy mogli zatańczyć do piosenki typowo K-popowej. Marzy mi się Maria Hwa Sa albo któraś od Dreamcatcher. Po próbie dzieliliśmy się na grupy i sami tańczyliśmy na scenie. A na samym końcu CA tańczył z kilkoma wybranymi osobami. Podczas zajęć byliśmy nagrywani, więc jeśli ktoś mnie z Was rozpozna nie przeraźcie się. Tańczyłam okropnie. No cóż gwiazdą k-popu na pewno nie dostanę, a szkoda! 
Po warsztatach można było zadać pytania oraz zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie. To akurat bardzo fajne, bo w końcu jestem z tego pokolenia: "pics or it didn't happen". Jeśli tego typu wydarzenie odbędzie się ponownie w mojej okolicy to chętnie się wybiorę. Może tym razem uda mi się kogoś zabrać.
ClaudiaMorningstar

poniedziałek, 14 listopada 2022

Dreamcatcher -6th Mini Album DYSTOPIA:Road to Utopia

Na 25 urodziny Natalia wręczyła mi kolejny trafiony prezent. Po tym jak dostałam od niej na ubiegłoroczne święta 5-ty mini album postanowiła zrobić mi kolejną przyjemność. W ten oto sposób do mojej kolekcji trawił 6th Mini Album DYSTOPIA:Road to Utopia.
Album występuję w 3 podstawowych wersjach (A,R,K) oraz edycji limitowanej (D), którą właśnie dostałam. Płyta zawiera 7 piosenek: 01. Intro 02. Odd Eye 03. 바람아 (Wind Blows) 04. Poison Love 05. 4 Memory 06. 시간의 틈 (New Days) 07. Odd Eye (Inst.). Dodatkowo zamawiając tę edycję w środku znajdziecie fotoksiążkę (180 stron), photocard (1z7), photocard (3z7) 1p (out of 7), D.I.Y Dreamcatcher KIT. Ci którzy zamówili w preorderze dodatkowo mogli liczyć na plakat.
Na początek należy wspomnieć, że album jest bardzo ładnie wykonany. Design wyjątkowo przypadł mi do gustu. Materiał z którego jest wykonany dobrano starannie, pudełko wygląda estetycznie nie rozkleja się. Dobrze chroni fotoksiążkę, dzięki czemu nie pogniotła się. Album ze zdjęciami dopracowany, zdjęć nie wybrano przypadkowo, ale tworzą spójną całość. Karty ładnie się błyszczą, widać, że nie wykonano ich z najtańszego papieru. Samego łapacza snów z powodu braku czasu nie miałam okazji złożyć, więc pozostaje nietknięty.

Album utrzymany w spójnym charakterystycznym nieco rockowym stylu. Piosenki są utrzymane w charakterystycznym dla dziewczyn wydźwiękiem. Nie znajdziecie tutaj ballad. Moim zdaniem tutaj nie ma złych piosenek. Nie żeby którykolwiek ich utwór był zły. Najmocniejszymi utworami jest  Odd Eye (z potężną i intensywna kompozycją) oraz Wind Blows (z potężnym startem oraz końcem), które są głównymi punktami tego albumu. Poison Love jest nieco spokojniejszą piosenką, kojarzy mi się z wczesnymi latami 2000. Natomiast Memory to bardzo energetyczna piosnka, ma taki pozytywny vibe. New days może za to poszczycić się fenomenalną grą instrumentalną. Jak już wspomniałam Dreamcatcher nie ma złych piosenek, więc i temu albumowi nie można niczego zarzucić. Jest po prostu fenomenalny, z przyjemnością się go słucha. 
ClaudiaMorningstar

czwartek, 3 listopada 2022

Wietnamski bar w małym mieście, Sajgon robisz to źle

Bar Orientalny Sajgon w Wodzisławiu dzielnie trzyma się na rynku od lat. Przeżył kebaby, lockdowny i podwyżki, nic więc dziwnego, że w końcu postanowiłam sprawdzić fenomen tego miejsca.
Zamówiłam wieprzowinę na gorącym talerzu (19zł). Po chwili dostałam dwa talerze: jeden z mięsem, a drugi z ryżem i surówką. Wieprzowina bardzo smaczna, dobrze doprawiona i smaczna. Niestety też bardzo tłusta i ociekająca olejem. Ryż natomiast był twardy, pierwszy raz zdarzyło mi się niedogotowany ryż w tego typu barze. Wiele mogę powiedzieć o tego typu miejscach ale ryż zawsze był miękki. Surówka przeciętna, dość sucha i niedoprawiona.
Innym razem zdecydowałam się opcję na wynos. Wybór padł na wieprzowinę z warzywami/nr.34 (14.50). Mała porcja mięsa, warzyw tyle co kot napłakał. Natomiast same mięso dobre, delikatne i doprawione. Ponownie ryż był twardy. Myślałam, że to jednorazowa wpadka, ale jednak nie. Surówka bez zmian.
Wzięłam także kalmary na chrupko/nr.70 (17.50zł). Owoce morza były na serio smaczne, miękkie i delikatne. Nie smakowały jak dętka co się czasem zdarza. Panierka chrupiąca i nie było jej za dużo. Natomiast ryż i surówka ponownie rozczarowujące.
Na deser zamówiłam ananasa w cieście (6zł). Trzy kawałki dobrze usmażonego owocu z puszki w cieście, które nie nasiąkło olejem, ani nie było za grube. Miłe zakończenie posiłku. Dodatkowo za opakowania obsługa policzyła 1,50zł. Za całość zapłaciłam 39.50zł.
Jak to się mówi? To trzech razy sztuka. Tym razem padło na zupę pekińską- nr 11 (11zł). Gęsta, treściwa, a konsystencją przypominała kisiel. Można było na sztorc włożyć łyżkę i trzymałaby się w pionie. Pierwsze co mnie zdziwiło to kolor. Zazwyczaj zupa słodko-kwaśna jest w odcieniach pomarańczowych, ta była blada. W smaku delikatna, bez charakterystycznego dla tego dania smaku. 
Do zupy dobrałam sajgonki- nr.1 (10.50zł/3sztuki).  Tym razem bardzo udana pozycja. Wydaje mi się, że trudno sprawić aby były niesmaczne. Te tutaj były bardzo chrupiące z dużą ilością smacznego mięsno-warzywnego farszu.
I na koniec danie główne: schabowy nr 41 (19.50zł). Powiem szczerze, że nie tego się spodziewałam. Frytki kupne i niestety przesmażone, nie były chrupiące. Kotlet mimo swojego jasnego koloru był dobrze usmażony, Panierka była chrupiąca i w dobrym stosunku do mięsa. Surówka jak w poprzednich daniach, nic zachwycającego. Całość kosztowała 41 zł.
Bar jest brzydki, przypomina starą stołówkę. Nie ma za do problemu ze znalezieniem tego miejsca, dojazdem komunikacją miejską czy parkingiem w okolicy. Obsługa jest miła, nie ma problemu z zamówieniem po polsku, są dostawy oraz zamówienia telefoniczne. Szybko przygotowują dania. Ceny są niskie. Szkoda, że nie idzie to w parze ze smacznym jedzeniem. Ponownie tam nie pójdę. Następnym razem przetestuję nowo otwarty bar wietnamski, może wypadnie lepiej.
ClaudiaMorningstar
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka