Nie wiem jak Wy ale przed każdym wydarzeniem muszę być najedzona. Nie lubię robić rzeczy na "głodniaka". Robię się wtedy nerwowa i wszystko mnie irytuje. Nic więc dziwnego, że przed koncertem wraz z Natalką i nowopoznaną koleżanką Weronką postanowiłyśmy coś zjeść. Wybór padł na Kiseki by Alon miejscu położonym w centrum stolicy tuż obok Pasażu Wiecha, w bliskiej odległości od Palladium oraz naszego noclegu.
Karta jest olbrzymia, możemy wybierać przebierać wśród licznych przystawek, rozmaitych dań ciepłych jak i sushi. Nie mogłam zdecydować się na co mam ochotę, więc wybrałam bento box nr 5 (ramen singapurski z krewetką w cieście / gyoza z kurczakiem / łosoś, tuńczyk, maślana sashimi / zupa miso / sałatka yasai/74zł) a do picia czerwoną herbatkę mango i papaja (14zł).
Zaczęłam od ramenu singapurskiego, który okazał się makaronem w delikatnym sosie (bez zupy). Bardzo smaczny, sprężysty, dobry teksturowo. Sałatka prosta ale z japońskim mixem. Sashimi cudowne. Świeże, wykonane z dobrej jakości ryby.
Krewetki w cieście ziemniaczanym cudowne, soczyste w środku i chrupiące na zewnątrz. Gyozy odpowiednio wywarzone. Pierożki z charakterystycznym przysmażeniem z niezbyt grubym ciastem i dobrym farszem.
I na koniec zupka miso. Smaczna, z dużą ilością tofu. Wywar bogaty w smaku, który nie smakował jak woda, co udało się Koku Sushi.
Moja czerwona herbata z papają była fenomenalna, tak samo jak herbata cherry blossom (14zł) od Weroniki. Pachniały fenomenalnie, chociaż zapach szybko się ulatniał. Lemoniada mango (18zł) smaczna, dość kwaskowa z wyczuwalną nutą mango.
Natalia nie była głodna, więc zamówiła niku gyozę (27zł/ sztuk), które podobnie jak w wersji warzywnej były fenomenalne. Z delikatnym ciastem i niesuchym dobrze doprawionym farszem. Za nasze posiłki zapłaciłyśmy 133zł.
Natomiast Weronika zamówiła tempurę z krewetek (79zł/6sztuk). Cena wydaje się wysoka, ale krewetki były olbrzymie. Panierka chrupiąca, nie ociekająca tłuszczem a mięso soczyste.
Samo wnętrze bardzo przypadło mi do gustu. Dwupiętrowy budynek został urządzony ze smakiem. Dużo drewna, a wielkie szklane szyby nadają charakteru. Spójrzcie na sufit, bardzo podoba mi się zabieg z podwieszanymi kwiatami. Nie zapomniano o udogodnieniach dla osób poruszających się na wózku. Cały parter jest zupełnie płaski, zadbano o odpowiednią ilość miejsca i dobrze dostosowaną łazienkę. Co do miejsc siedzących: był i te przy barze jak i przy klasycznych stolikach z wygodnymi krzesłami bądź kanapami. Obsługa też na medal, jak i szybkość przygotowania i wydawania posiłków. I nikogo nie dziwiły przyklejane cyrkonie po skończonym posiłku. W końcu na koncercie też trzeba pięknie wyglądać.
ClaudiaMorningstar
Narobiłaś mi ochotę na herbatę z papają.
OdpowiedzUsuńSmakowicie wyglądające dania. Warto się skusić.
OdpowiedzUsuńTrzeba przyznać, że jedzenie wygląda obłędnie! Te kwiaty zawieszone pod sufitem są piękne :)
OdpowiedzUsuńzaciekawiło mnie to miejsce
OdpowiedzUsuńMusze przyznać, że jedzenie prezentuje się bardzo kusząco :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię krewetki <3
OdpowiedzUsuńWygląda przepysznie :)
OdpowiedzUsuńYour pictures are so amazing 🤩🤩🤩
OdpowiedzUsuńភ្នាល់បាល់អនឡាញ