W tą piękną słoneczną niedzielę postanowiłam opisać weekend japoński, na którym byłam w Warszawie. Będzie to ostatni post z tego wyjazdu. Kolejne publikacje na temat warszawskich restauracji koreańskich/chińskich/japońskich będą w grudni, ponieważ po raz kolejny jadę do Warszawy z moją koleżanką Natalią.
Do Mugi chciałam pójść już dawno temu. Przeszkodą była odległość, ponieważ nie mieszkam w Warszawie. Nie ukrywam, że gdy dowiedziałam się, że będą na targu śniadaniowym to się ucieszyłam. Zamówiłam trzy specjały: onigiri z tuńczykiem, bento z kurczakiem i japoński napój w puszcze. Ryżowa kanapka bardzo dobra, nie rozpadała się, a farsz (ryba+majonez) bardzo dobrze doprawiony. Bento również mi smakowało. Kurczak chrupiący i nieprzesmażony, omlet bardzo dobry. Sałatka ziemniaczana była ciekawym doświadczeniem. Nie spodziewałam się takiego dodatku w boxie. Chociaż była bardzo dobra. Śliwka dla mnie cóż za kwaśna. Napój w smaku dobry, słodki. Otwieranie go dostarczyło mi frajdy. Przed wypiciem puszkę należy energicznie wstrząsnąć. Za całość zapłaciłam 49 złotych. I co najważniejsze jedzenie było bardzo świeże. Nikt przecież nie chce się zatruć popsutym jedzeniem.
U Koreany koleżanka skusiła się na yaki-udon z kurczakiem w panierce (23zł). Próbowałam i powiem, że makaron był sprężysty, sos aromatyczny, a kurczak chrupiący. Ja natomiast skusiłam się na ostrego kurczaka w panierce (10zł) i pierogi z kimchi (10zł). Kurczak był przepyszny. Kawałki były chrupiące a pikantny sos bardzo smaczny. Idealnie wpasował się w mój poziom ostrości. Co do mandu smaczne, ale jadłam lepsze. Farsz bardzo doprawiony, ale ciasto nie było chrupiące, a delikatnie namoknięte. Przyznam się szczerze, że trochę się rozczarowałam tą pozycją. Plus za drewniane a nie papierowe sztućce.
U Pana Lokalnego skusiłam się na dwie lokalniady. Jedną porzeczkową a drugą malinową (10 złotych sztuka). Co tu dużo mówić były to smaczne orzeźwiające napoje. Malinowa była słodsza od porzeczkowej. Plus za recyklingowe słomki i kubeczki.
To był jeden najlepszych rogalików francuskich jakie miałam okazję jeść. Ciasto było puszyste a pistacjowy krem to niebo w gębie.Croissant duży, więc uważam, że 9 złotych to niezbyt wygórowana cena. Aż szkoda, że nie kupiłam innych smaków. Następnym razem skuszę się także na wersję z czekoladą bądź kremem różanym. Mam nadzieję, że Lemotion otworzy swój lokal stacjonarnie. Z miłą chęcią się tam udam.
Oprócz jedzenia i pamiątek wydarzenie uświetniły liczne występy. Można było wziąć udział w kursie przygotowania drinków. Chie Piskorska, właścicielka MakiMaki opowiadała o japońskich letnich daniach, było także spotkanie autorskie z Piotrem Milewskim, który jest autorem książki "Planeta K," słuchałam także prelekcji o japońskich nożach. Ale i tak największe wrażenie zrobił na mnie występ muzyczny j-pop Julii Bernard i Pedro Pedrito. Jej głos jej niesamowity. A wybór piosenek bardzo udany. Mam nadzieję, że uda mi się ponownie trafić na jej występ.
Najmłodsi mogli zrobić własnoręczny wianek. Aż sama chciałabym taki zrobić. Uważam, że kwiatowe ozdoby do włosów są przeurocze. I pasują kobietom w każdym wieku.
Ta edycja była w dwóch różnych miejscach. Dobrym jedzeniem mogliśmy się delektować zarówno w parku na Żoliborzu i na Mokotowie. Łatwo tam trafić zarówno komunikacją miejską jak i Uberem. Wstęp, wypożyczenie kocyka i niezliczona ilość płynu do dezynfekcji darmowa. Zwierzaki mile widziane. Mimo że wekeend był dedykowany kuchni japońskiej to mogliśmy zjeść przysmaki z Chim, Korei czy Francji. W ten oto sposób zarówno weganie, bezglutenowcy czy osoby na diecie bez-laktozowej znajdą coś dla siebie. Ja swoją drogą polecam YakiKingu z przepysznymi okonomiyakami. Oprócz restauracji i food trucków swoje stoiska miały sklepy z importowanymi przysmakami, ręcznie malowanymi obrazami, biżuterią itp. Niektórzy skusili się na ekologiczne torby czy mydełka w uroczych kształtach. Co mnie zdziwiło to był tam mały bazar, więc można było kupić owoce i warzywa do domowego obiadu. Fan kwiatów mógł kupić ładnego fikusa albo bluszcz. Do kwestii technicznych szkoda, że nie we wszystkich miejscach nie można było płacić kartą. Żałuję, że takich śniadań tematycznych nie ma bliżej miejsca w którym mieszkam.
A Wy gdzie ostatnio byliście na śniadaniu?
ClaudiaMorningstar
Nigdy nie byłam na takim targu. Super, że pokazałaś zdjęcia z takiej imprezy.
OdpowiedzUsuńTakie targi to wspaniała sprawa. Ciekawa relacja.
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam na takim targu. Jedzonko wygląda przepysznie :)
OdpowiedzUsuńojacie! nawet nie wiedziałam, ze takie wydarzenia sa organizowane! :D super! https://czynnikipierwsze.com/
OdpowiedzUsuńJedzenie wygląda bardzo smacznie 😊
OdpowiedzUsuńAle bym sobie zjadła te rzeczy, szkoda, że mnie tam nie było, ale HALO GDZIE MASECZKI???
OdpowiedzUsuńJa śniadanie jem przez 99% czasu w domu, więc nie wiem kiedy ostatnio jadłam je gdzieś indziej, ANIE już pamiętam - nad morzem hehe
Ciekawa kuchnia, nie wiem jednak czy bym cokolwiek się odważyła zamówić i spróbować. Chyba, że rogalika francuskiego i inne słodkości ;)
OdpowiedzUsuńChętnie wybrałabym się na taki targ :D Jestem ciekawa jaki smak ma ten napój w puszce :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Absolutnie nie polecam tego typu targów(byłem tydzień temu). Ceny nieadekwatne do oferowanych dań, często przewyższające te restauracyjne przy tym oferujące mniejsze porcje.
OdpowiedzUsuńJedzonko kusi. Chciałabym je spróbować.
OdpowiedzUsuńWygląda ciekawie :) Na pewno idzie poznać kilka nowych smaków ;)
OdpowiedzUsuńJapońska Kuchnia jest moją uluibioną ! Buziaki :*
OdpowiedzUsuńBędąc na takim targu ,jedyne na co bym się bez obaw skusiła to rogalik 😉
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zjadłabym takiego rogalika :)
OdpowiedzUsuńSame pychotki i łakocie. Choć fanem sushi nie jestem, z pewnością znalazłabym na tym wydarzeniu coś dla siebie. Na pewno zostały Ci super wspomnienia.
OdpowiedzUsuńSam pomysł ciekawy, bo można zapoznać się z nowymi smakami, a kuchnia dalekiego wschodu dostarcza ciekawy doznań kulinarnych, ale w upalny dzień nie ryzykowałabym. Pozdrawiam cieplutko ☀️
OdpowiedzUsuńTen rogalik z kremem pistacjowym to bym sobie zjadła. Nie widziałam w Polsce jeszcze takiego a mega uwielbiam wszystko co pistacjowe :D
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis, chętnie bym pokosztowała tych smakołyków :)
OdpowiedzUsuńchetnie bym cost takiego zjadla
OdpowiedzUsuńThe food looks amazing. Seems you had a wonderful time.
OdpowiedzUsuńLovely Post!
Allurerage
Thetrendybride
Z wielkim smakiem wzięłam bym udział w takim targu :D Szkoda, że takie rzeczy tylko w Warszawie
OdpowiedzUsuńChętnie bym spróbowała tych dań :)
OdpowiedzUsuń„Zapraszam także do siebie na nowy post - KLIK
Ojej, ale smacznie wszystko wygląda :)
OdpowiedzUsuńJakie pyszności, jakie cudowności ;)
OdpowiedzUsuńWspaniały targ! Sama wybrałabym się na taki z ogromną przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńbeautiful photos ♥ hope u enjoyed this day a lot ♥
OdpowiedzUsuńMelissa H.
www.melissahartford.blogspot.com
O ludzie, dlaczego ja mam tak daleko do Warszawy? Same wspaniałości...
OdpowiedzUsuńKocham Croissanty. Nigdy nie jadłam z kremem pistacjowym. Chętnie bym skosztowała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)