W zeszłym roku udało mi się być aż 4-krotnie w Krakowie. Najpierw z przyjaciółkami na majówkę. W planach zwiedzanie miasta, lot balonem widokowym, zabawa i jedzenie. Zjadłyśmy przepyszny lunch w Manggha Cafe, napiłyśmy się orzeźwiającej bubble tea w Bubble Kingdom a na kurczaka wpadłyśmy do Choi's Korean Chicken z bardzo dobrym kurczakiem i słabym kimchi, kolacja to pizza w Pizzatopia Dzień zakończyłyśmy w tzw. hidden bar- Mercy Brown. Latem ponownie trafiłam do miasta Kraka z Pauliną aby odwiedzić dawno nie widzianą koleżankę. Ponowne zwiedzanie miasta, wizyta w Skinny Cream na różowej latte, Mr.Pancake na słodkich naleśnikach, drinkach w Hevre i Bubble Toast oraz magicznym jedzonku w Ministerstwie Tajemnic. Na obiad rozgrzewający ramen w Ramen People a na drugi dzień w Wschód bar. Następnie jesienią wraz z Natką pojechałyśmy na koncert Alana Walkera i zabawę w kolejnym ukrytym barze inspirowanym Alicją w Krainie Czarów- William Rabbit. I ostatni wyjazd z Patrycją. Główny cel: kąpiel piwna. A oprócz tego motylarnia, ogród świateł, jarmark świąteczny, kawa i bułeczka w KAFFE BAGERI Stockholm oraz przepyszne jedzonko w Onuts, której fanką jestem od lat. Pierwotnie mieścili się w niewielkim lokalu na ul. Rakowickiej, które oferowało swoje jedzenie tylko na wynos. Sprzedawali tam pączki oraz bubble tea. Teraz lokal zajmuje Buka nietypowa piekarnia, a samo Onuts przeniosło się dosłownie lokal dalej ale z większym metrażem oraz ogródkiem. Poszerzyli także swoje menu i oprócz słodkości możecie zamówić koreańskie potrawy od Sweet life concept. To ten sam właściciel.
Na początek wraz z Patrycją zamówiliśmy dużą porcję smażonych skrzydełek z kurczaka (10szt/32zł). Były przepyszne. Doskonały balans pomiędzy słodkim a pikantnym. Doskonale wysmażone, z nieco chrupiącą panierką i bardzo soczystym mięsem, które z łatwością odchodziło od kości. Idealnie się łączą z wybranymi przez nas sosami (yangyum, sweet soy, honey&garlic)
Ja zamówiłam "saucy korean beef". Potrawa również bardzo mi smakowała, dobrze przygotowane mięso, soczyste w bardzo wyrazistej w smaku marynacie. Idealny kleisty ryż a dwa sosy (majonezowy i słodki bulgogi) świetnie współgra zarówno z wołowiną, jak i ryżem.
Jako, ze Patrycja nie może jest ostrego zamówiła honey garlic katsu (37zł). Jest to wariacja na temat tradycyjnego katsu. Zamiast sosu katsu mięso polane jest słodkim miodowo-czosnkowym sosem. Głęboko smażona pierś z kurczaka w chrupiącej panierce była soczysta, nieprzesmażona. Kimchi odpowiednio przygotowane ostre, więc z miłą chęcią się nim zajęłam. Sałatka z kapusty nabrała smaku dzięki słodkiemu sosowi, nie miała innego dressingu.
Pistacjowe donuty (12zł) to najlepsze jakie jadłam w życiu. Puszyste ciasto, z dużą ilością słodkiego orzechowego kremu, przełamanego kwaskowatością malin. Mango (11,50zł) przyjemnie, słodkie ale nie za słodkie. Oprócz tych na zdjęciu jadłam także wersję malinową (11.50zł) (idealna dla fanów mniej słodkich smaków) oraz matchą (12zł) (nieco słodka opcja z herbacianą nutą). Zamówienie, które chcemy zabrać ze sobą dostaniemy w wysokim kartoniku, więc nie musimy się przejmować, że coś się stanie z naszymi wypiekami. Wybór amerykańskich pączków na serio był duży: były z lukrem, z bekonem, oreo, masłem orzechowym. Do wyboru do koloru. Myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie.
Obsługa miła, pomocna ale nie mówiąca po polsku. Za to bez problemu porozumiecie się z nią pokazując palcem, na migi, po angielsku lub koreańsku. Zjedzie na miejscu, możecie zabrać zamówienie do domu albo zamówić je przez aplikację (ubereats, wolt, glovoapp). Nie podoba mi się brak menu na stronie, jest to irytujące. Szkoda, ze dania (za wyjątkiem pączków) przyszły w jednorazowych opakowaniach, dużo lepiej jadłoby się w ceramicznych miseczkach. Dania również się lepiej prezentują. Przy lepszej pogodzie można zamówić grilla koreańskiego na dworze. Z miłą chęcią to zrobię, gdy kolejny raz będę w tym miejscu.
Znacie to miejsce?
ClaudiaMorningstar
no znów kusisz, uwielbiam dobre jedzonko
OdpowiedzUsuńChętnie zjadłabym takiego pistacjowego donuta.
OdpowiedzUsuń...our DIL is Korean, so we occasional have Korean food.
OdpowiedzUsuńSuper sprawa! Zwiedzasz,degustujesz,recenzujesz,podpowiadasz.
OdpowiedzUsuńJest w czym wybierać:)
Pistacjowe donuty pożarłabym na bank :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam pistacje i chętnie bym takiego donuta zjadła :-)
OdpowiedzUsuńte skrzydełka wyglądają mega pysznie;)
OdpowiedzUsuńDonut pistacjowy jest moim absolutnym must have przy kolejnej wizycie w mieście!
OdpowiedzUsuńJeśli mieszkałabym bliżej Krakowa, to na pewno miałabym na uwadze Twoje sugestie :)
OdpowiedzUsuńCiekawe miejsce i smaki. :)
OdpowiedzUsuńWybieram się wiosną do Krakowa więc na pewno skorzystam z polecenia.
OdpowiedzUsuńMoje dwa ulubione przepisy kuchni koreańskiej:
OdpowiedzUsuńBibimbap - to popularne danie koreańskie, składające się z ryżu, różnych sałatek i warzyw, jajka sadzonego, a także mięsa lub tofu. Całość jest polewana sosem gochujang (pikantnym pastą z czerwonej papryki).
Bulgogi - to grillowane, koreańskie mięso (zazwyczaj wołowe lub wieprzowe), które jest marynowane w mieszance sosu sojowego, czosnku, cebuli, sezamu i cukru. Podaje się je zazwyczaj z ryżem lub sałatkami.
Sporo takich przepisów można znaleźć też na tym blogu kulinarnym https://kulinarnypodryw.pl/
Zawsze kusisz jakimiś oryginalnymi smakami :) Aż zgłodniałam!
OdpowiedzUsuń