W końcu zakończyłam swoją edukację. Żadnych więcej kursów, szkół i szkoleń. W związku z tym postanowiłam zabrać moich rodziców na dobry obiad. Skoro byliśmy na wycieczce w stolicy to zaczęłam szukać dobrego miejsca na celebrację. Jako fanka kuchni koreańskiej szukałam lokalu w tej kategorii. Wybór padł na Yache Korea, niewielki lokal na Śródmieściu mieszczący dosłownie pięć stolików. Oprócz zjedzenia na miejscu restauracja ma dobrze rozwiniętą sieć wynosów (pyszne, wolt, ubereats).
Jako wielka fanka kimchi, tofu oraz boczku wybór no cóż był oczywisty. Zamówiłam kimchi jjigae (38zł), czyli po prostu zupę z kimchi. W tym przypadku podaną w kamiennym naczyniu, które utrzymywało odpowiednią temperaturę i z dodatkiem gotowanego ryżu. Było fenomenalne. Ostre z dużą ilością tłuściutkiego boczku. Doskonałe kimchi. Idealnie doprawione. Ryż, który podano do mojego dania, kurczaka i bulgogi był przepyszny, miękki i smaczny.
Mój tata jako fan delikatnych smaków zamówił smażony makaron japchae (39zł). Jest on wykonany ze skrobi z słodkich ziemniaków (batatów). W tym przypadku ze smażonym, rozpływającym się mięsem. Idealne dla osób, które dopiero zaczynają przygodę z koreańską kuchnią.
Natomiast moja mama zamówiła dla siebie wołowinę bulgogi (41zł). Duża ilość dobrej cienko pokrojonej wołowiny. Delikatna w smaku, soczysta i nieprzesmażona. Doskonała słodkawa marynata.
A kkanpungi (37zł), które dobraliśmy aby się było genialne. Nie jestem fanką kurczaka, ale tutaj był fenomenalny. Chrupiąca panierka, soczyste wnętrze. I ten sos. Cudo. Słodki, lepiący. Tak mi smakował, że resztki zjadłam z ryżem.
Do każdego dania dodane są dodatki zwane banchan. Mi najbardziej smakowało ostre kimchi, mojemu tacie daikon oraz kimchi maślane, a mojej mamie delikatnie ostre rzodkiewki.
I oczywiście napoje. Dla rodziców po herbacie (jaśminowa oraz czarna/10zł/sztuka). Liściaste, podane w koszyczku i podstawce na nią. Spodobały mi się szklanki z podwójną ścianką, dzięki któremu nie oparzymy się. Ja zamówiłam soju sour (21zł). Słodkie a zarazem orzeźwiające.
Podsumowująca za bulgogi, japchae,kkanpungi, kimchijjigae, herbatę jaśminową oraz czarną, drinka oraz serwis (19zł) zapłaciłam 215zł. Posiłek na który warto wydać każdą gotówkę.
ClaudiaMorningstar
Mniam moje smaki jadlabym 🥰
OdpowiedzUsuńTakiej jaśminowej herbaty z chęcią bym się napiła. Na pewno jest pyszna.
OdpowiedzUsuńale pięknie podane!
OdpowiedzUsuńlubię kuchnię azjatycką i brzmi fajnieee :D
OdpowiedzUsuńAle kusisz. Nie tylko jedzeniem, ale i tą herbatką :)
OdpowiedzUsuńAleż uczta :) Do tego przyjemny czas w gronie najbliższych.
OdpowiedzUsuńWygląda apetycznie :)
OdpowiedzUsuńGratuluję zakończenia edukacji. Uczciłaś to w pięknym i smakowitym stylu. Ale mi smaka narobiłaś na te piszności <3
OdpowiedzUsuńMuszę zapisać nazwę miejsca i odwiedzić je, gdy kiedyś będę w stolicy!
OdpowiedzUsuńAleż się głodna zrobiłam!
OdpowiedzUsuńAleż to smakowicie wygląda! Aż ślinka cieknie.
OdpowiedzUsuńAleż to apetycznie wygląda! Aż ślinka cieknie ;)
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, gdzie dobrze zjeść w Warszawie. Lubię kuchnię azjatycką.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do obejrzenia mojego najnowszego obrazu!^^
Ale pyszności 😊
OdpowiedzUsuń